Jaką rolę widzi autor "Czerwonej zarazy" w odniesieniu do Państwa Polskiego? Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. W okresie stalinowskim w Polsce wiersz ten stał się jednym z utworów sztandarowych opozycji antykomunistycznej. Jego fragmenty zostały zawarte w piosence Lao Che pt. „Czerniaków”, która znalazła się na albumie Powstanie Warszawskie. Fragmenty wiersza wykorzystał także zespół De Press na albumie Myśmy rebelianci. Piosenki Żołnierzy Wyklętych, na który składają się piosenki oddziałów partyzanckich walczących o niepodległość Polski w latach 1944-1953. Wiersz śpiewany w wykonaniu Karoliny Cichej i Titusa można usłyszeć na płycie Szczepański napisał także takie powstańcze wiersze: „Dziś idę walczyć, Mamo!”, „Do Rafała” i „W Parasolu”. Jest też autorem tekstu piosenek „Pałacyk Michla” i „Chłopcy silni jak stal”. Walczył w batalionie Parasol, zmarł 10 września 1944 roku w skutek odniesionych ran podczas ewakuacji ze Starego ciebie, czerwona zarazo,byś wybawiła nas od czarnej śmierci,byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,była zbawieniem witanym z ciebie, ty potęgo tłumuzbydlęciałego pod twych rządów knutemczekamy ciebie, byś nas zgniotła butemswego zalewu i haseł ciebie, ty odwieczny wrogu,morderco krwawy tłumu naszych braci,czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,lecz chlebem witać na rodzinnym ty wiedział nienawistny zbawco,jakiej ci śmierci życzymy w podzięcei jak bezsilnie zaciskamy ręcepomocy prosząc, podstępny ty wiedział dziadów naszych kacie,sybirskich więzień ponura legendo,jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,wszyscy Słowianie, wszyscy twoi braciaŻebyś ty wiedział, jak to strasznie boli nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętejskuwać w kajdany łaski twej przeklętej,cuchnącej jarzmem wiekowej twa armia zwycięska, czerwonau stóp łun jasnych płonącej Warszawyi scierwią duszę syci bólem krwawymgarstki szaleńców, co na gruzach już mija od Powstania chwili,łudzisz nas dział swoich łomotem,wiedząc, jak znowu będzie strasznie potempowiedzieć sobie, że z nas znów ciebie, nie dla nas, żołnierzy,dla naszych rannych - mamy ich tysiące,i dzieci są tu i matki karmiące,i po piwnicach zaraza się ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz,ty się nas boisz, i my wiemy o byśmy legli tu wszyscy pokotem,naszej zagłady pod Warszawą nam nie robisz - masz prawo wybierać,możesz nam pomóc, możesz nas wybawićlub czekać dalej i śmierci zostawić...śmierć nie jest straszna, umiemy wiedz o tym, że z naszej mogiłyNowa się Polska - zwycięska po tej ziemi ty nie będziesz chodzićczerwony władco rozbestwionej siły. 14 sierpnia 2019 r. mija 15 lat od śmierci Czesława Miłosza – wybitnego poety, prozaika, eseisty i tłumacza, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Z tej okazji przypominamy wiersz „W mojej Ojczyźnie”, który nagraliśmy w ramach naszego projektu w interpretacji Włodzimierza Nurkowskiego. Wiersz można znaleźć pod linkiem:

Czekamy ciebie, czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci, byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci, była zbawieniem witanym z odrazą. Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu zbydlęciałego pod twych rządów knutem czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem swego zalewu i haseł poszumu. Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie, sybirskich więzień ponura legendo, jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą, wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej skuwać w kajdany łaski twej przeklętej, cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli. Legła twa armia zwycięska, czerwona u stóp łun jasnych płonącej Warszawy i scierwią duszę syci bólem krwawym garstki szaleńców, co na gruzach kona. Miesiąc już mija od Powstania chwili, łudzisz nas dział swoich łomotem, wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili. Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy, dla naszych rannych - mamy ich tysiące, i dzieci są tu i matki karmiące, i po piwnicach zaraza się szerzy. Czekamy ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz, ty się nas boisz, i my wiemy o tym. Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem, naszej zagłady pod Warszawą czekasz. Nic nam nie robisz - masz prawo wybierać, możesz nam pomóc, możesz nas wybawić lub czekać dalej i śmierci zostawić... śmierć nie jest straszna, umiemy umierać. Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły Nowa się Polska - zwycięska narodzi. I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić czerwony władco rozbestwionej siły. ppor Józef Andrzej Szczepański, pseud. "Ziutek" (ur. 30 listopada 1922 w Łęczycy, zm. 10 września 1944 w Warszawie) – polski poeta, powstaniec warszawski, żołnierz batalionu Parasol Armii Krajowej. Uczył się w Gimnazjum im. Władysława IV, małą maturę zdał w 1939. Przed wojną i w czasie okupacji mieszkał przy ul. Targowej, później przy Długiej 10, uczył się na tajnych kompletach organizowanych przez dyrektora Gimnazjum im. Władysława IV dra Zygmunta Usarka. Działał w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów. Był żołnierzem oddziału Agat – Pegaz – Parasol, absolwentem Szkoły Podchorążych Piechoty Rezerwy "Agricola" w stopniu plutonowego podchorążego (kwiecień 1944). Był uczestnikiem licznych akcji bojowych, zamachu na generała SS Wilhelma Koppego w Krakowie (Akcja Koppe). Gdy wybuchło powstanie warszawskie, był dowódcą drużyny w Parasolu. Uczestniczył w walkach na Woli w rejonie ul. Wolskiej, Żytniej, pl. Kercelego i cmentarzy Wolskich, wolski pałacyk Michla (właściwie kamienicę Karola Michlera przy ul. Wolskiej 40) uwiecznił w powstańczej piosence batalionu. Przez ruiny getta przedostał się na Stare Miasto. Tam, dowiadując się o sowieckich oddziałach, które zatrzymały się na przedpolu Pragi, napisał wiersz Czerwona zaraza. 1 września został ciężko ranny w czasie osłaniania ewakuacji oddziałów powstańczych ze Starego Miasta (przy ul. Barokowej). Przeniesiono go kanałami do Śródmieścia, do szpitala powstańczego przy ul. Marszałkowskiej 75 (inne źródła mówią o szpitalu na ul. Mokotowskiej lub ul. Czackiego). Zmarł 10 września 1944 w wyniku odniesionych ran. Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, a pośmiertnie Virtuti Militari V. klasy, pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika. Jego mogiła powstańcza znajdowała się przy ul. Marszałkowskiej 71. 5 grudnia 1945 pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie – kwatera Parasola. Skrzyżowanie ulic Prymasa Tysiąclecia i Górczewskiej w Warszawie otrzymało oficjalnie imię Józefa Szczepańskiego "Ziutka" 11 kwietnia 2005 roku. Jego twórczość to kronika walk "Parasola". Pisał w czasie trwania walk powstańczych, pod wrażeniem chwili. Jest autorem piosenek Pałacyk Michla, Parasola Piosenka Szturmowa (inny tytuł Chłopcy silni jak stal) i znanego wiersza o wymowie antysowieckiej Czerwona zaraza (29 sierpnia, ostatni napisany przed śmiercią). Poza tym napisał: Wiersz do pamiętnika, Już nie wróci twój chłopiec, Hymn, W Parasolu (20 sierpnia), Do Rafała (wiersz dedykowany Stanisławowi Leopoldowi Rafałowi, nauczycielowi Szarych Szeregów poległemu w obronie Starówki 25 sierpnia), Dziś idę walczyć, Mamo! (inny tytuł: Do Matki, pierwodruk 24 sierpnia w Głosie Starego Miasta). De Press fragment w "Czerniaków" Lao Che LIVE Lao Che orginalne video

And I know where the Wisla lies, I’m wise, petite and graceful too, And sweet and charming through and through, I give my word, because it’s true: My family is the greatest, too: My dad can reach the stovepipe tall, My mama is a butter-ball, My sister is so very small, I’m Braggety-Ann, the best of all!

„Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy” – napisał niegdyś w swoim wierszu „Wilki” Zbigniew Herbert. Poecie chodziło o tak zwanych „żołnierzy wyklętych”, czyli tych Polaków, którzy walczyli z siłami komunizmu także po zakończeniu drugiej wojny światowej. W niektórych przypadkach walka ta trwała do początku lat sześćdziesiątych. Historię tego niesamowitego oporu i wytrwałości przypomniał w 2009 roku (i nadal przypomina na swoich koncertach) zespół De Press. Żołnierze wyklęci Album „Myśmy rebelianci” to rockowe aranżacje piosenek powstałych w atmosferze antykomunistycznej partyzantki „żołnierzy wyklętych”. Wyjątkiem są dwie kompozycje – „Czerwona zaraza” to wiersz Józefa Szczepańskiego, napisany w trakcie Powstania Warszawskiego oraz wspomniane na początku „Wilki” Zbigniewa Herberta. Całość muzycznie nie jest specjalnie odkrywcza – tempo głównie punkrockowe przeplata się z kilkoma wolniejszymi kompozycjami. Prawdziwym potencjałem oraz esencją tego albumu są z kolei nieocenione i często nieznane teksty piosenek schowanych w lasach, straceńczych oddziałów. Serce bardzo rośnie, gdy słucha się tych historii, a nogi same układają się do marszu. Bardzo trudno omówić tego typu album bez cytowania co bardziej znamiennych fragmentów piosenek „żołnierzy wyklętych”, które z oddaniem śpiewa wokalista De Press, Andrzej Dziubek. Cały zespół podszedł do tego niecodziennego zadania z wyraźnym uznaniem dla bohaterstwa polskich partyzantów walczących z komunizmem. W utworze „Trudny czas” nieznanego autora mieszają się następujące słowa: „Boże, jak ciężko w tym lesie siedzieć / i nie ma miejsca tu dla nas / kochany bracie i przyjacielu / nie wydawajcie proszę nas”, a w następnych wersetach usłyszeć możemy: „Lecz wywalczymy kochaną Polskę / za którą leje się tyle łez / za którą ginie tyle rodaków / na ich mogiłach zakwitnie bez”. Ufność w powodzenie trudnej i często samobójczej walki pobrzmiewa także w utworze „Patrol”: „Terror nie zmieni nas, ni krwi strugi / idziemy rozbić krwiożerczą dłoń / gdy zginie jeden, nastąpi drugi / kroczymy w bliznach do Wolności bram”. Cały album, a właściwie niezwykłe piosenki skomponowane przez zazwyczaj nieznanych autorów, są istną kopalnią celnych metafor i dowodem niezachwianego patriotyzmu partyzantów. Z tych bardziej chwytliwych wypada mi jeszcze zacytować utwór „Wicher od Turbacza”: „A kto chce rozkoszy użyć niech do lasu idzie służyć / Lepiej zginąć na wolności, niż w niewoli zginać kości”. Inny nieznany autor uchwycił i prostymi słowami obnażył metody stosowane przez komunistów w piosence „Bij bolszewika”: „To przecież on braterstwa głosząc hasła / do więzień pcha młodzieży naszej kwiat / by człowieczeństwo w sercu twoim zgasło, / byś ty nie wiedział, co to znaczy brat”. Naprawdę trudno w krótkim tekście uchwycić istotę wszystkich piosenek zaaranżowanych przez zespół De Press. Bardzo wartościowym walorem albumu jest także przypomnienie o poszczególnych oddziałach partyzantów i ich dowódcach – każdy tekst trzeba odczytywać w odpowiednim kontekście. Zachęca to do poszerzania wiedzy na temat nadal niezbadanej do końca i szerzej nieznanej walki „żołnierzy wyklętych”. Mamy tutaj historię majora Henryka Szendzielarza „Łupaszki”, porucznika Józefa Karasia „Ognia”, majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory” czy kapitana Władysława Łukasiuka „Młota”. Nazwiska te do dzisiaj niewiele nam mówią, ale zespół De Press swoimi koncertami stara się rozpowszechniać wiedzę o „żołnierzach wyklętych”, która staje się z biegiem czasu coraz bardziej powszechna. Pozostaje tylko zawód, że tego kalibru płyta nie została nigdzie szerzej nagłośniona. Wojciech Czeski Ocena artykułu: (Głosujących: 19)

Czerwona zaraza Józefa Szczepańskie-go „Ziutka´ (z 26 VIII 1944), 3. Westchnienie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (z 23 IV 1944), 4. Kolęda (Aniołowie biali) Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, 5. Z wiatrem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (z 29 X 1942), 6. Pomnik Powstania Warszawskiego Jerzego Narbutta (z 17 X 1978), 7.
„Używanie tego wiersza w takim kontekście szarga pamięć mojego brata. Nie było na to żadnej zgody!” – mówił Janusz Szczepański, brat poety-powstańca, autora „Czerwonej zarazy”, którą cytował w homofobicznej homilii abp Jędraszewski. 7 sierpnia pod siedzibą Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie dziesiątki mieszkańców stolicy zebrały się, by wyrazić sprzeciw wobec nienawistnych słów krakowskiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Podczas homilii wygłoszonych 31 lipca i 1 sierpnia 2019 r. metropolita mówił „Czerwona zaraza już po naszej ziemi całe szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa”; „Pamięć o mogiłach każe nam zdobywać się na sprzeciw i bronić autentycznej wolności”; „Wierni muszą bronić prawdy o powołaniu kobiety i mężczyzny do wspólnego życia oraz do posiadania dzieci, które są darem Boga. Negowanie tych prawd i promowanie ideologii LGBT zaprzecza godności człowieka”. „Podstępne i cyniczne” wykorzystanie wiersza Słowa o „czerwonej zarazie” nawiązują do wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, poety-powstańca warszawskiego najbardziej znanego ze słów piosenki Pałacyk Michla, który zmarł we wrześniu 1944 r. w wyniku ran odniesionych podczas ewakuacji Starego Miasta. „Zginał walcząc o wolną i demokratyczną Polskę, Polskę, w której wszyscy mają równe prawa bez względu na to, co nasz dzieli” – mówił młodszy jego brat, Janusz. „Nasi rodzice wychowali nas z zasadą szacunku do bliźniego i chciałbym powiedzieć, że wiersze mojego brata nie mają nic wspólnego z tym, co było głoszone w Krakowie”. Przeczytaj wiersz „Czerwona zaraza” Czekamy ciebie, czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci, byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci, była zbawieniem witanym z odrazą. Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu zbydlęciałego pod twych rządów knutem czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem swego zalewu i haseł poszumu. Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie, sybirskich więzień ponura legendo, jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą, wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej skuwać w kajdany łaski twej przeklętej, cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli. Legła twa armia zwycięska, czerwona u stóp łun jasnych płonącej Warszawy i scierwią duszę syci bólem krwawym garstki szaleńców, co na gruzach kona. Miesiąc już mija od Powstania chwili, łudzisz nas dział swoich łomotem, wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili. Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy, dla naszych rannych – mamy ich tysiące, i dzieci są tu i matki karmiące, i po piwnicach zaraza się szerzy. Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz, ty się nas boisz, i my wiemy o tym. Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem, naszej zagłady pod Warszawą czekasz. Nic nam nie robisz – masz prawo wybierać, możesz nam pomóc, możesz nas wybawić lub czekać dalej i śmierci zostawić… śmierć nie jest straszna, umiemy umierać. Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły Nowa się Polska – zwycięska narodzi. I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić czerwony władco rozbestwionej siły. Sposób, w jaki abp Jędraszewski wykorzystał słowa jego brata, Janusz Szczepański nazwał w przemówieniu „podstępnym i cynicznym”. „Używanie tego wiersza w takim kontekście szarga pamięć mojego brata. Nie było na to żadnej zgody! Ten wiersz mówi o czerwonej zarazie, ale czerwona zaraza to inna nazwa bolszewizmu, czyli dyktatury większości. A co my mamy teraz w Polsce? Właśnie to!”. Szczepański zachęcił do udziału w jesiennych wyborach parlamentarnych, bo tam „razem ze swoimi znajomymi i przyjaciółmi mamy szansę odsunąć bolszewicką zarazę w niebyt”. Kibole dają sobą manipulować Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, karnistka i obrończyni praw człowieka Monika Płatek. „Przeczytałam całość kazania, homilii arcybiskupa Jędraszewskiego. Organom ścigania chciałabym zwrócić uwagę, że cała treść tego wystąpienia była konsekwentna i zmierzała do tego aby zachęcać w ramach »patriotycznych« działań do dyskryminowania, wykluczania, eksterminowania ludzi ze względu na orientację oraz identyfikację płciową”. Odwołać abp. Jędraszewskiego. Manifestacja niezgody na nienawiść stoi przed Nuncjaturą Apostolską Opublikowany przez Środa, 7 sierpnia 2019 „To co mnie oburzyło najbardziej, to oklaski po jego wystąpieniu”. Prawniczka zachęciła katolików, którzy uczestniczyli w mszy odprawionej przez arcybiskupa i nie godzą się na nienawistne słowa, by wykorzystali art. 196 Kodeksu karnego, który mówi o obrazie uczuć religijnych. Przypomniała też, że za rządów Platformy Obywatelskiej sama stawała w obronie stadionowych kiboli. Jej zdaniem dziś ta grupa daje sobą manipulować Kościołowi i to ona poniesie konsekwencje: „Jeśli chcecie podnieść rękę na słabszego to zaproście arcybiskupa i niech idzie z wami na czele, a jeśli go tam nie będzie to znaczy, że was wrabia. Nie dajcie się!”. Nie ma zgody katolików „Biskupi, w tym bp Jędraszewski, zapomnieli, czego uczył nas Jezus Chrystus. Księże Marku jako człowiek i chrześcijanin napominam cię! Nie można twierdzić, że broni się chrześcijańskich wartości, gdy stoi się po stronie bijących, a nie bitych” – mówił redaktor naczelny katolickiego magazynu „Kontakt” Ignacy Dudkiewicz. „Nie wolno mówić, że się broni ludzi, jednocześnie nazywając ich zarazą i dehumanizując ich”. „Czas powiedzieć biskupowi Jędraszewskiemu, że jego czas już nadszedł, że czas odejść, ponieważ nie ma zgody katolików i katoliczek, żeby szargać najważniejsze przekazanie chrześcijaństwa, czyli przekazania miłości” – mówił Dudkiewicz przy entuzjazmie zgromadzonych. Demonstracja nie przyciągnęła kontrmanifestantów, choć policja zdawała się przygotowana na akty agresji – wzdłuż ogrodzenia siedziby nuncjusza stanął szpaler policjantów, a na ulicy ok. 10 radiowozów. Nie pojawił się jednak żaden przedstawiciel Kościoła. Instytucja broni słów abp. Jędraszewskiego. Według przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego krytykowanie duchownego świadczy „o zakorzenionym w pewnych środowiskach totalitaryzmie światopoglądowym, polegającym na usuwaniu poza sferę obszaru wolności ludzi myślących inaczej”. Tez arcybiskupa broni również prezydent Andrzej Duda. Maciek Piasecki Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews. Przeczytaj także: Masz cynk?
Muzykę do wierszy Józefa Szczepańskiego przygotowali: Tomasz Budzyński, Andrzej Dziubek, Małgorzata Godlewska i Weronika Kowalska. Utwory wykonane na koncercie zostaną utrwalone na płycie. Józef Andrzej Szczepański urodził się 30 listopada 1922 r. w Łęczycy. Wychowywał się w Warszawie, Grudziądzu i Jabłonnie.
| Autor: Przy tekście pracowali także: Agnieszka Sabor (redaktor) Jakub Brzeszczak (fotoedytor) Kwiatami i buziakami rozpoczynała się dla Polski kolejna okupacja. I tak też rozpoczyna się książka Dariusza Kalińskiego – zgrabna, syntetyczna próba opisania, co działo się w pierwszych miesiącach w oficjalnie wyzwolonej Polsce, która już wkrótce miała stać się Polską Rzeczpospolitą Ludową. 4 stycznia 1944 roku Armia Czerwona wkroczyła na przedwojenne tereny Polski i już się nie zatrzymała. Londyński Rząd i dowództwo Armii Krajowej od dawana zdawały sobie sprawę, jakie wynikają stąd zagrożenia. W raportach słanych z kraju do Anglii nieustannie raportowano o ruchach sowieckiej partyzantki, wykrywanych tu i ówdzie agentach, stosunku ludności do tej kwestii. Wszystko to brzmiało więcej od połowy 1943 roku z zagrożeniem tym stykali się już całkiem bezpośrednio partyzanci AK i NSZ, którym wielokrotnie zdarzało się walczyć z komunistycznymi oddziałami Gwardii Ludowej, często dowodzonymi przez rosyjskich oficerów, a zawsze sterowanymi z Moskwy. Choć walki te, rzecz jasna, rozgrywały się nieoficjalnie na poziomie lokalnym – odgórne rozkazy dowództwa takich starć jedzenie i uśmiechyJednak wiedza dotycząca niebezpieczeństwa ze strony czerwonoarmistów docierała tylko do polityków i żołnierzy. Dla przeciętnego obywatela Rosjanie nieśli wyzwolenie od mechanicznie brutalnej okupacji niemieckiej – od łapanek, masowych egzekucji, wywózek do obozów, od planowej zagłady narodu.„Jeżeli przygnębienie nie przekształciło się w rozpacz, jak w roku 1940, to chyba tylko dlatego, że klęska, która spadła na nas nie miała grozy biologicznego zniszczenia narodu. Tego byliśmy pewni”, pisał wówczas i tak nieźle zorientowany w sytuacji członek podziemnego PPS, Zygmunt Zaremba. Obywatele tym bardziej nie byli zrozpaczeni. Przeciwnie. Wkraczających Rosjan w większości witali kwiatami, jedzeniem, a dziewczyny obficie rozsyłały uśmiechy i buziaki. publiczna Czerwonoarmiści wywozili z Krakowa wszystko, co się dało. Nie tylko zegarki, ale nawet cygańskie właśnie: kwiatami i buziakami, rozpoczynała się dla Polski kolejna okupacja. I tak też rozpoczyna się książka Dariusza Kalińskiego – zgrabna, syntetyczna próba opisania, co działo się w pierwszych miesiącach w oficjalnie wyzwolonej Polsce, która już wkrótce miała stać się Polską Rzeczpospolitą Ludową. Jednak na razie pozostawała jeszcze Polską, zaś w głowach jej mieszkańców krzyżowały się w zmiennych proporcjach: nadzieja, niepewność, radość, a w końcu i rażenia trofiejnych oddziałówTo ten sam moment, którego atmosferę kilka lat temu świetnie w „Wielkiej trwodze” opisał Marcin Zaremba. Kalińskiego bardziej niż atmosfera, interesują fakty. Takie na przykład, że do rozkradania resztek polskiego przemysłu Rosjanie skierowali zupełnie osobną armię – 80 tysięcy żołnierzy z tak zwanych trofiejnych oddziałów. Bywały one sprawniejsze nawet od właściwej Armii Czerwonej: w ciągu trzech miesięcy z Górnego Śląska wywieziono na przykład 975 tysięcy ton węgla błyskawicznie odesłano do Rosji potężny kompleks 200 hal produkcyjnych z Blachowni Śląskiej, w których miano produkować 900 tysięcy ton benzyny lotniczej rocznie. Nawiasem mówiąc, przewieziono je 10 tysiącami wagonów, których też raczej nie zwrócono, bo infrastruktura kolejowa była jedną z najchętniej rabowanych. Według raportów, wywieziono z Polski około 6 tysięcy kilometrów torów, rzecz jasna z urządzeniami sygnalizacyjnymi, warsztatami, siecią elektryczną i samymi pociągami. Ogólnie straty polskie w wyniku tych działań oblicza się na 54 miliardy dolarów, co – jak zauważa Kaliński – wystarczyłoby na pokrycie wszystkich długów zaciągniętych przez Polskę w okresie prasowe Kobieta ze zdjęcia miała sporo szczęścia. Spotkanie z sowieckim żołnierzem mogło skończyć się znacznie w rzeczywistości kwota nie może być precyzyjna. Nikt przecież nie jest w stanie oszacować pospolitych grabieży, których milion żołnierzy dokonywał praktycznie codziennie we wszystkich miastach Polski, nikt też nie wyliczy gwałtów – często przecież wielokrotnych – dokonywanych regularnie na kobietach. Trudno podać precyzyjne dane dotyczące zarekwirowanego zboża czy liczących setki tysięcy sztuk stad bydła. A Kaliński i tymi sprawami zajmuje się tu całkiem obszernie. Obszernie i ciekawie, bo oprócz faktografii autor wykorzystuje mnóstwo źródeł, nie trafiających dotąd zbyt często do literatury buduje swoją żywą i dynamicznie prowadzoną narrację na materiałach pochodzących od bezpośrednich świadków, na wspomnieniach rozsianych po różnych portalach ( opowieściach publikowanych przez uczestników, ofiary tamtych wydarzeń lub ich dzieci, a nawet wnuki. I nawet jeśli do niektórych z nich można i należy odnosić się krytycznie – historia opowiadana przypomina zawsze zabawę w głuchy telefon – to zebrane w całość, pełne powtarzających się motywów, układają się w przekonującą i wiarygodną frazesów i patosuSą też w książce Kalińskiego wątki niby znane, ale dość słabo dotąd w literaturze eksponowane. Wiadomo powszechnie, że NKWD i ich bliźniacze służby polskie aresztowały, a często mordowały żołnierzy polskiego podziemia. O wiele rzadziej wspomina się, że osadzały ich często w obozach koncentracyjnych pozostawionych po BY-SA Zwykli ludzie witali czerwonoarmistów kwiatami. Nie wiedzieli, co ich Rosjanie nie tylko stworzyli kilkadziesiąt nowych obozów, ale szeroko wykorzystywali między innymi obozy w Majdanku i Oświęcimiu. Komór gazowych co prawda nie uruchamiano, ale warunki życia w obozach nie różniły się specjalnie od tych z czasów okupacji niemieckiej. A i śmierci było tam pod dostatkiem. I takich tematów jest w książce Kalińskiego więcej – a, co najważniejsze – opisane są bez frazesów i patosu. Język pozostaje konkretny i rzeczowy. Autor weryfikuje fakty, skutecznie unikając naukowego żargonu – książka napisana jest żywo i w niezłym, dziennikarskim chyba nikt nie wykazał lepszego stylu, a przede wszystkim nie oddał lepiej stanu świadomości ówczesnych Polaków niż Józef Szczepański, którego wiersz „Czerwona Zaraza” stanowi motto książki. Szczepański zarazy tej nie dożył – zginął we wrześniu 1944 roku w Warszawie, ale chyba nikt lepiej jej nie rozumiał niż ten 22 letni chłopak. Czerwonej zarazy oraz faktu, że w tamtym czasie nie istniało Dobre rozwiązanie. Zło dało się zwalczyć tylko drugim Złem.„Czekamy ciebie, czerwona zarazo / byś wybawiła nas od śmierci czarnej / byś nam Kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci, / była zbawieniem witanym z odrazą”.Nic dodać, nic niewykorzystanych dotąd w literaturze relacji porównania sytuacji Polski z sytuacją innych państw „wyzwalanych” przez na okładce – zbyt może często było Dariusz Kaliński Tytuł: „Czerwona zaraza. Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski?” Wydawca: Oprawa: twarda Liczba stron: 304 Rok wydania: 2017Książkę możecie kupić na stronie Armia Czerwona przekroczyła dawną polsko-sowiecką granicę w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 roku w rejonie miasteczka Rokitno w dawnym województwie wołyńskim. Były to oddziały 1. Frontu Ukraińskiego generała Nikołaja Watutina przeprowadzające wówczas operację rówieńsko-łucką. Równe i Łuck padły 5 lutego 1944 roku. Kiedy myślimy o poetach walczących w Powstaniu Warszawskim, wspominamy przede wszystkim Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Tadeusza Gajcego. Jednak na tych dwóch wybitnych nazwiskach nie kończy się długa lista uzdolnionych młodych ludzi, którzy polegli w walce o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny. Jedną z takich postaci, która współcześnie została nieco zapomniana, jest Józef Szczepański ps. „Ziutek” (1922-1944), który jako dowódca drużyny przeszedł szlak bojowy batalionu "Parasol" na Woli i Starym Mieście. 5 sierpnia 1944 r. po ciężkich walkach w obronie arterii wolskiej napisał tekst piosenki „Parasol” znanej dzisiaj jako „Pałacyk Michla”. Piosenka ta wkrótce stała się pieśnią bojową i hymnem „Parasola”. Jej tekst przekazywany był ustnie, co spowodowało, że funkcjonuje w wielu ruiny getta przedostał się na Stare Miasto. Tam, dowiadując się o sowieckich oddziałach, które zatrzymały się na przedpolu Pragi, napisał wiersz „Czerwona zaraza”.1 września został ciężko ranny w czasie osłaniania ewakuacji oddziałów powstańczych ze Starego Miasta. Przeniesiono go kanałami do Śródmieścia, do szpitala powstańczego przy ul. Marszałkowskiej 75. Zmarł 10 września Szczepański został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, a pośmiertnie Virtuti Militari V klasy i awansowany do stopnia podporucznika. Jego mogiła powstańcza znajdowała się przy ul. Marszałkowskiej 71. 5 grudnia 1945 został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie – kwatera Parasola./tekst na podst. Wikipedia//fot. uOsswb. 213 470 461 310 459 271 451 111 145

wiersz czerwona zaraza józefa szczepańskiego