skorupiak z Bałtyku ★★★ PĄKLE: skorupiaki z Bałtyku ★★★ RUGIA: niemiecka wyspa na Bałtyku ★★★ SZWED: mieszka po drugiej stronie Bałtyku ★★★ UZNAM: wyspa na Bałtyku ★★★ WISŁA: od Baraniej Góry do Bałtyku ★★★ FLĄDRA: ryba z Bałtyku ★★★ MEDUZY: galaretowate w Bałtyku ★★★ ESTONIA: prom Strona główna Morze Bałtyckie Niemcy Niemieckie wybrzeże Morza Bałtyckiego Najlepsze oferty noclegów nad Bałtykiem Znajdź najlepsze oferty domów wakacyjnych nad Bałtykiem i zaoszczędź do 68% Apartament ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Noclegi przyjazne zwierzętom nad Bałtykiem Odkryj najlepsze oferty noclegów przyjaznych psom i ciesz się wakacjami ze swoim pupilem Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Noclegi z Internetem nad Bałtykiem Wybierz swój idealny dom lub apartament wakacyjny z Internetem i Wi-Fi nad Bałtykiem Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Noclegi z basenem nad Bałtykiem Odkryj najlepsze apartamenty i domy z basenem nad Bałtykiem Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Odkryj noclegi i apartamenty nad Bałtykiem Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 6 gości ∙ 3 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 3 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 3 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 2 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 3 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 5 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 6 gości ∙ 3 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Apartament ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 2 gości ∙ 1 sypialnia Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 4 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Dom ∙ 3 gości ∙ 2 sypialnie Zobacz ofertę Zobacz ofertę Indeks cen i dostępności, Wyspy morza bałtyckiego Wykaz cen apartamentów i domów nad Bałtykiem Przeanalizowaliśmy dane z ostatnich 12 miesięcy i stworzyliśmy powyższy graf, aby pokazać ceny zakwaterowania nad Bałtykiem. Ceny wynajmu wakacyjnego nad Bałtykiem są najwyższe w listopadzie i osiągają średnio 943 zł za noc. Jednak ceny apartamentów i mieszkań wakacyjnych są najbardziej konkurencyjne w listopadzie (% minPriceRange%). Informacja o dostępności apartamentów i domów nad Bałtykiem Na tym wykresie możesz sprawdzić, ile ofert zakwaterowania będzie dostępnych nad Bałtykiem w kolejnych 12 miesiącach. Najtrudniej znaleźć apartament na urlop nad Bałtykiem w sierpniu, kiedy dostępnych jest tylko 3% oferowanych przez nas obiektów. Tydzień z najwyższą dostępnością jest w listopadzie ( - - 83% różnorodnych ofert zakwaterowania będzie do Twojej dyspozycji. O Wimdu... Wimdu jest największą firmą oferującą prywatne noclegi w całej Europie. Oferujemy ponad apartamentów w ponad 150 krajach, więc na pewno znajdziesz z nami swój idealny nocleg. ...i kochamy nasze apartamenty Inne popularne kierunki wakacyjne Bad Doberan Burg auf Fehmarn Dierhagen Graal-Müritz Kühlungsborn Petersdorf Poel Prerow Rerik Ribnitz-Damgarten Poznaj inne krajowe desynacje Meklemburgia-Pomorze Przednie Rejencja Kassel Sellin Rankwitz Röbel/Müritz Altenau Amrum Münster Krakow am See Breege Büsum Meersburg Jak zatem wygląda granica polsko-niemiecka nad samym Bałtykiem? Początek polskiego odcinka EV 10, czyli granica polsko-niemiecka w Świnoujściu . To właśnie w Świnoujściu na granicy polsko-niemieckiej ma miejsce początek polskiego odcinka „er-dziesiątki”. Trzeba przyznać, iż zaczyna się on zacnie. GraPierwsze metry R10 w Polsce Z Niemiec do Polski – wyspa Uznam Kolejny dzień podróży ( zaczęliśmy podobnie jak w dni poprzednie – bardzo wcześnie. Ja wstałem już o 4:45. W dwie godziny później, mimo poważnego bólu mięśni nóg, ruszyliśmy w dalszą drogę. Począwszy od Zempin, jadąc cały czas szlakiem rowerowym, wiodącym przez piękne nadmorskie lasy, z dala od dróg asfaltowych, mijaliśmy kolejne kurorty turystyczne niemieckiego wybrzeża, o ciekawej XIX wiecznej zabudowie – Koserow, Kölpinsee, Stubbenfelde, Ückeritz, Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck, aż około godziny 10:15 dotarliśmy do niemiecko-polskiej granicy. Jedno jest pewne – tras rowerowych możemy Niemcom pozazdrościć… Przed nami Świnoujście – miasto na wyspach. Szybko przedostaliśmy się do jego centrum, gdzie poszukaliśmy jakiegoś ciepłego jedzenia. Wybór padł na budkę z fastfood’ami 😀 Byle szybciej.. byle taniej.. przed nami przecież daleka droga! Najedzeni, przeprawiliśmy się promem, przez przecinającą miasto cieśninę Świnę i znaleźliśmy się na kolejnej wyspie podczas naszej podróży. Na Wyspie Wolin We wschodniej części Świnoujścia myśleliśmy tylko o tym, by jak najszybciej dostać się na plażę. Mieliśmy jednak z tym trochę problemu i właściwą drogę znaleźliśmy dopiero po kilkudziesięciu minutach błądzenia. Dziwnym trafem minęliśmy właściwy zjazd „Ku Morzu”… cóż, czasem tak bywa… Ważne, że w końcu dojechaliśmy tam gdzie chcieliśmy! Na plaży byliśmy około 14:00 i od tego momentu nasza droga wiodła tuż przy brzegu morza. Nie przez cały czas dało się jechać, ale koniecznie chcieliśmy ominąć drogę o dużym natężeniu ruchu samochodowego. Nie wiedzieliśmy też o istnieniu leśnej ścieżki rowerowej, na którą wjechaliśmy dopiero tuż przed Międzyzdrojami. Nie żałowaliśmy naszego wyboru. Podróż plażą była dla nas momentem wytchnienia i ciekawym urozmaiceniem trasy tego dnia 🙂 W Międzyzdrojach nie zabawiliśmy długo. Ominęliśmy też Woliński Park Narodowy, ze względu na to, iż kiedyś już w nim byliśmy i był nam dobrze znany. Prawie całą dalszą część dnia spędziliśmy na drodze wojewódzkiej (droga bez pobocza), którą tak bardzo zależało nam wcześniej ominąć… Pewnym utrudnieniem by jechać dalej wzdłuż morza, było klifowe wybrzeże i brak zjazdu na plażę (na chwilę udało nam się to w Międzywodziu). Kilkanaście minut po 20:00 przejechaliśmy przez most zwodzony nad cieśniną Dziwną, opuszczając tym samym wyspę Wolin. Podróż przez nadmorskie kurorty. W rodzinnych stronach Za mostem minęliśmy dwie kolejne miejscowości – Dziwnów i Dziwnówek, a następnie znaleźliśmy miejsce na nocleg w okolicach Łukęcina. Tym razem rozbiliśmy namiot bezpośrednio na plaży. Zwlekaliśmy z tym do ostatniej chwili, gdyż nie chcieliśmy by ktokolwiek zobaczył, że zostajemy tam na noc. Nocując „na dziko” zawsze trzeba zachować maksimum ostrożności. W czasie oczekiwania, aż ostatnie osoby opuszczą plażę, mogliśmy nacieszyć oczy pięknym zachodem słońca 🙂 Rankiem dnia następnego, wypoczęci wróciliśmy ponownie na drogę wojewódzką, by bez dłuższych postojów kontynuować naszą podróż. Zostawialiśmy za sobą następne nadmorskie miejscowości – Pobierowo, Pustkowo i Trzęsacz, a w Rewalu wjechaliśmy na zatłoczoną, pełną apartamentów ulicę Klifową, którą dojechaliśmy aż do Niechorza. W kolejnej miejscowości – Pogorzelicy, zdecydowaliśmy się wrócić na plażę i nią dojechać do Mrzeżyna, omijając w ten sposób tereny wojskowe i w międzyczasie odświeżyć się kąpielą w morzu. Wkroczyliśmy w nasze rodzinne tereny, bowiem Mrzeżyno to miejscowość, w której w najmłodszych latach się uczyliśmy, a w sąsiednim Rogowie mieszkaliśmy. Zawsze z sentymentem wracam w tamte strony 🙂 Przeznaczyliśmy trochę czasu na odwiedzenie znajomych miejsc, a następnie wjechaliśmy na ścieżkę rowerową, którą przejechaliśmy przez Dźwirzyno i dojechaliśmy do Kołobrzegu. Najszybciej jak to możliwe, ominęliśmy centrum miasta i znaleźliśmy ścieżkę rowerową biegnąca wzdłuż morza, aż do Ustronia Morskiego. Dalsza część drogi – z Ustronia Morskiego do Rowów Za Ustroniem Morskim wybraliśmy drogę przez wsie oddalone nieco od morza (zawsze to jakieś urozmaicenie). Nad brzeg morza wróciliśmy około 20:00 i od razu zaczęliśmy rozglądać się za dobrym miejscem na nocleg. Zajęło nam to jednak aż dwie godziny. Rozbiliśmy namiot między Chłopami, a Mielnem – przy plaży w Mielenku, na mocno zarośniętych roślinnością wydmach, co dało nam bezpieczną osłonę przed wzrokiem spacerujących wieczorową porą osób. Rano dnia następnego ( nasza droga wiodła przez dwie mierzeje, oddzielające od morza jeziora: Jamno i Bukowo. Około 12:00 dotarliśmy do Dąbek i stamtąd ponownie zaczęliśmy oddalać się od morza, podróżując przez resztę dnia drogami o większym natężeniu ruchu. Przejechaliśmy przez Darłowo i Ustkę, by wieczorem dotrzeć do Rowów i zaczynającego się tam Słowińskiego Parku Narodowego. Ponownie rozbiliśmy namiot na wydmach. Zmęczeni i spieczeni słońcem, zasnęliśmy pełni nadziei na piękne krajobrazy, czekające nas następnego dnia. Tłumaczenie hasła "Wyspa Bożego Narodzenia" na niemiecki . Weihnachtsinsel, Weihnachtsinsel, Gilbertinseln to najczęstsze tłumaczenia "Wyspa Bożego Narodzenia" na niemiecki. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Zadzwoniłem do Starszego Openshawa na Wyspę Bożego Narodzenia. ↔ Ich rief Elder Openshaw auf der Weihnachtsinsel an. Działania Rosji na Bałtyku osłabiają bezpieczeństwo innych państw leżących w tym regionie. Chodzi nie tylko o militaryzację obwodu kaliningradzkiego, prowokacyjne patrole powietrzne i manewry, ale też choćby o budowę kolejnych nitek gazociągu Nord Stream. Jego infrastruktura może być w przyszłości wykorzystana do rosyjskich działań dywersyjnych na Bałtyku. Nowa wojna północna? Głównym celem obecnej polityki Moskwy w basenie Morza Bałtyckiego jest zabezpieczenie dotychczasowych wpływów w regionie. Z punktu widzenia kremlowskich strategów najgorszym scenariuszem byłoby wejście Szwecji i/lub Finlandii do NATO. To zmieniłoby radykalnie sytuację militarną i polityczną w tej części Europy na niekorzyść Rosji. Priorytetem jest więc zapobieżenie formalnemu zaproszeniu Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Moskwa musi brać też pod uwagę inny niekorzystny scenariusz: w razie wybuchu wojny Rosji z członkami NATO w tym regionie, formalnie neutralne Szwecja i Finlandia faktycznie stają po stronie Sojuszu, choćby udostępniając jego wojskom bazy, lotniska i porty. W celu neutralizacji negatywnych skutków takiego scenariusza, Rosjanie próbują umocnić się militarnie na Bałtyku. Od kilku lat wyraźnie widać, że w swych działaniach i planach za potencjalnego przeciwnika uznają już nie tylko należące do NATO Estonię, Łotwę, Litwę, Polskę, Niemcy i Danię, ale też Finlandię oraz – szczególnie – Szwecję. Geografia Morza Bałtyckiego przypomina Morze Czarne, to zamknięty akwen, nad którym znajdują się strategiczne ważne morskie „okna na świat” Rosji. W przypadku Bałtyku położenie Rosji jest jednak znacznie gorsze, niż nad Morzem Czarnym (czytaj więcej w raporcie specjalnym „Rosja na Morzu Czarnym. Strategia „Mare Nostrum”). Niemal całe południowe wybrzeże to obszar NATO – z wyjątkiem obwodu kaliningradzkiego. Co więcej, cieśniny łączące Bałtyk z Morzem Północnym, choć formalnie będące wodami międzynarodowymi, NATO może z łatwością zamknąć – wszak Dania należy do Sojuszu. W ten sposób w razie wojny rosyjskie aktywa morskie na Bałtyku nie będą mogły liczyć na odsiecz z innych flot. Do tego dochodzą jeszcze – położone w strategicznych punktach – wyspy mające ogromne znaczenie dla żeglugi wewnątrz samego akwenu Bałtyku. To trzy kolejne potencjalne przeszkody leżące na drodze z Morza Północnego do Zatoki Fińskiej. Patrząc od południa: Bornholm, Gotlandia i Wyspy Alandzkie. Te ostatnie zamykają dodatkowo dostęp do Zatoki Botnickiej. Potencjał militarny Finlandii i Szwecji nie jest zagrożeniem dla Rosji. Kluczowa jest geografia, a zwłaszcza kontrola nad strategicznymi punktami na Bałtyku, których rolę zaznaczyły wcześniejsze konflikty zbrojne Rosji z krajami zachodnimi w tym regionie (działania morskie w czasie wojny krymskiej 1853-1856 czy też operacja aliantów przeciwko bolszewikom w latach 1918-1920). Gdyby Szwecja i Finlandia przyłączyły się do NATO w wojnie z Rosją, lub przynajmniej udostępniły swe terytorium, wody i przestrzeń powietrzną Sojuszowi, cały ten akwen zdominowałoby NATO, z odciętą „wyspą” kaliningradzką oraz zablokowanym Sankt Petersburgiem. Kronsztad, 28 lipca 2019. Parada morska rosyjskiej floty wojennej. Źródło: Obecnie Moskwa przyjmuje, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż Szwecja i Finlandia wystąpią po stronie NATO. Nie tylko z racji na coraz bliższą współpracę z Sojuszem, choćby w obszarze ćwiczeń, ale również na mocne solidarnościowe zaangażowanie Sztokholmu i Helsinek w obronne inicjatywy UE (np. PESCO). Należy również w tym kontekście pamiętać o jednostronnej deklaracji solidarności przyjętej w 2009 roku przez Szwecję, która obejmuje kraje członkowskie UE, a także Norwegię i Islandię.[1] Pod tym względem po dekadzie nic się nie zmieniło, o czym przekonuje deklaracja autorów raportu „Defensive power – Sweden’s Security Policy and the Development of its Military Defence 2021-2025” z wiosny 2019 roku: „Szwecja nie pozostanie pasywna, jeśli inny kraj członkowski UE lub kraj nordycki ucierpi z powodu katastrofy lub zostanie zaatakowany. Oczekujemy, że kraje te podejmą podobne kroki, jeśli dotknięta będzie Szwecja. Szwecja musi więc być zdolna zarówno do udzielenia, jak i dostarczenia cywilnego i wojskowego wsparcia”.[2] Środkiem do utrzymania wojsk fińskich i szwedzkich z dala od wojny jest rozbudowa rosyjskiego potencjału militarnego w regionie, którego jednym z ważniejszych celów jest zastraszenie Sztokholmu i Helsinek, a w razie konfliktu maksymalne utrudnienie tym krajom zaangażowania się w wojnę. Uwagę więc zwraca wzmacnianie potencjału bojowego rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego, który zajmując obszar 25 podmiotów federalnych (w tym Moskwa i obwód kaliningradzki), ma duże znaczenie strategiczne jako główny front konfrontacji z NATO. Okręg graniczy z czterema państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego (Estonia, Łotwa, Litwa, Polska), Finlandią, Białorusią i Ukrainą. W latach 2016-2018 powstało w nim ponad 70 dużych jednostek i formacji wojskowych, w tym dwie dywizje i trzy brygady. Jednocześnie Rosjanie drastycznie zwiększyli swoją aktywność powietrzną nad Bałtykiem – co ważne, celem prowokacji nie są tylko samoloty i okręty członków NATO, ale też neutralna Finlandia oraz, a nawet przede wszystkim, neutralna Szwecja. Warto zwrócić uwagę, że zaczęło się to jeszcze przed aneksją Krymu w 2014 roku i kryzysem w relacjach Rosji z Zachodem. Żołnierze 192. batalionu zmechanizowanego – ćwiczenia Northern Wind 2019. Źródło: Jesper Sundström/Swedish Armed Forces Przymuszanie do neutralności W marcu 2013 roku szwedzkie radary wykryły sześć obcych samolotów zbliżających się szybko do granic Szwecji ze wschodu. To były dwa bombowce strategiczne Tu-22M3 eskortowane przez myśliwce Su-27. Tuż przy granicy Rosjanie symulowali atak bombowy (według źródeł NATO atomowy) na szwedzkie instalacje jądrowe, po czym zawrócili. Szwedzi nie zareagowali, bo tego dnia nie mieli nawet jednego myśliwca, który byłby gotów wystartować do przechwytu intruzów. Tak zły był wtedy stan potencjału militarnego Szwecji. Ówczesny głównodowodzący sił zbrojnych generał Sverker Goeranson wywołał debatę o stanie szwedzkiej obronności w wywiadzie dla „Svenska Dagbladet”, oceniając, że kraj jest w stanie bronić się tylko tydzień – i tylko w niektórych częściach terytorium. Kolejne ostrzeżenie ze strony Rosji pojawiło się już we wrześniu 2014 roku, gdy dwa bombowce Su-24 naruszyły szwedzką przestrzeń powietrzną – był to najpoważniejszy taki incydent od ponad dekady. W październiku 2014 roku szwedzkie wojsko oficjalnie podało, że na obszarze Archipelagu Sztokholmskiego odnaleziono ślady obecności obcego obiektu podwodnego. W marcu 2015 roku rosyjskie wojsko przeprowadziło zakrojone na wielką skalę manewry na morskich akwenach na południe i północ od Szwecji i Finlandii. Ponad 30 tys. żołnierzy ćwiczyło desant i okupację Wysp Alandzkich, Bornholmu, Gotlandii i północnych rejonów Norwegii. Ćwiczenia rosyjskiej flot. Źródło: Prowokacyjnym działaniom wojskowych towarzyszyły groźby polityków. W czerwcu 2015 roku ambasador Rosji w Sztokholmie Wiktor Tatarincew ostrzegał Szwedów przed zbliżeniem z NATO, grożąc retorsjami w postaci przegrupowania oddziałów wojskowych i systemów rakietowych.[3] Ten sam dyplomata w grudniu 2016 roku zapewnił jednak w publicznej telewizji SVT, że Moskwa „nie ma planów inwazji na Szwecję”.[4] Także Władimir Putin 1 czerwca 2017 roku zapewnił, że Rosja nie jest wrogiem Szwecji, ale jeśli „Szwecja wstąpi do NATO, to odbije się to negatywnie na naszych stosunkach ponieważ będziemy uważać, że oto i z tej strony – ze strony Szwecji – przybliża się do nas infrastruktura wojskowego bloku, i będziemy musieli pomyśleć, jak zareagować na dodatkowe zagrożenie”[5]. Kilka miesięcy wcześniej szef MSZ Siergiej Ławrow w wywiadzie dla „Dagens Nyheter” ostrzegł, że wejście Szwecji do NATO oznaczać będzie zwiększenie potencjału militarnego Rosji na północy.[6] „Jedna rzecz to mieć na północy za sąsiadów kraje neutralne, a co innego członków Sojuszu Północnoatlantyckiego” – oświadczył szef rosyjskiej dyplomacji, nie precyzując jednak, o jakie konkretnie środki może chodzić. Zapytany o chłód w stosunkach rosyjsko-szwedzkich, odparł, że winę za to ponosi Szwecja. „To Sztokholm ogłosił, że nasze kontakty zostaną zamrożone oraz przyłączył się do sankcji UE” – stwierdził Ławrow.[7] W kwietniu 2018 r., zaledwie 50 km od portu w Karlskronie, gdzie znajduje się baza szwedzkiej floty wojennej, odbyły się ćwiczenia rakietowe rosyjskiej floty. Pływające między polską Gdynią a szwedzką Karlskroną promy zmuszone zostały do zmiany kursu. 24 lipca 2018 r. na naradzie kierownictwa ministerstwa obrony jego szef Siergiej Szojgu stwierdził, że zacieśniająca się współpraca Szwecji i Finlandii z NATO jest „niepokojąca” i takie działania zmuszają Rosję do „podjęcia środków zaradczych”. Dlatego również w 2019 roku dochodziło do prowokacyjnych działań Moskwy, choćby 19 lutego, gdy rosyjski myśliwiec zbliżył się na odległość zaledwie 20 metrów od zwiadowczego samolotu szwedzkiego. Demobilizacja i mobilizacja „Rosja stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego” – mówił na konferencji bezpieczeństwa w Monachium w 2016 roku minister obrony Szwecji Peter Hultqvist. Od tamtej pory Szwecja wykonała dużo pracy aby wzmocnić swe bezpieczeństwo, zaś tzw. doktryna Hultqvista, który nadal kieruje resortem obrony, przewiduje pozostawanie Szwecji poza NATO, ale jednocześnie pogłębianie partnerstwa z Sojuszem, jak też – bilateralnie – z USA i z Finlandią. W ostatnich latach podpisano szereg umów, porozumienie ułatwiające pobyt żołnierzy NATO na terytorium szwedzkim. Jednocześnie Szwecja rozbudowuje własny potencjał obronny. Wznowiono pobór do wojska, wróciła koncepcja totalnej obrony, Gotlandia znów zmienia się w ważny bastion wojskowy. Podobnie jak w przypadku wielu innych państw zachodnich, Szwecja dopiero po 2014 roku, w obliczu rosyjskiego zagrożenia, zaczęła odbudowywać potencjał obronny, w czasie zimnej wojny imponujący jak na państwo neutralne, a po jej zakończeniu szybko demontowany. Jeszcze w 1990 roku na obronność wydawano 2,5 proc. PKB. Po dwóch dekadach te wydatki zmalały do 1 proc. PKB (2010). Wiele baz zamknięto, sprzęt złomowano, stocznie budujące okręty sprzedano niemieckiemu koncernowi Thyssen Krupp. Sztokholm zredukował siły zbrojne i nadał im charakter sił przede wszystkim mających uczestniczyć w misjach zagranicznych. Właściwie zlikwidowano system obrony terytorialnej. Jeszcze w 1990 r. wojsko liczyło ok. 100 tys. żołnierzy w służbie czynnej. Do tego dochodziło kolejne 350 tys. wyszkolonych rezerwistów. Siły powietrzne liczyły 300 samolotów bojowych, siły morskie 40 okrętów wojennych i 12 okrętów podwodnych. W ciągu następnych dwóch dekad zlikwidowano ponad połowę operacyjnych jednostek bojowych, ponad 60 proc. lotnictwa i ok. 30 proc. floty. Przypieczętowaniem tego samorozbrajania było zniesienie powszechnej służby wojskowej i przejście 1 lipca 2010 całej armii na system kontraktowy. Jednak już wtedy w Sztokholmie zaczęto sobie zdawać sprawę ze zmian zachodzących w otoczeniu bezpieczeństwa. W nowej strategii bezpieczeństwa (2009) znów dopuszczono możliwość wystąpienia kryzysów i konfliktów w regionie oraz częściowo powrócono do koncepcji obrony terytorialnej. Zaczęto zwiększać współpracę wojskową z państwami nordyckimi oraz z NATO. Szwedzkie Gripeny uczestniczyły w powietrznej kampanii NATO w Libii w 2011 r. – choć nie w bezpośrednich działaniach bojowych. Jednak sama kwestia ubiegania się o wejście do Sojuszu nie była poruszana. W maju 2012 r., po szczycie NATO w Chicago, premier Fredrik Reinfeldt zapewniał, że wejście Szwecji do Sojuszu jest nieaktualne. Po agresji Rosji na Ukrainę sytuacja się zmieniła. 12 marca 2014 r. wicepremier Jan Björklund stwierdził: „Kryzys ujawnił nasze słabości. Musimy wzmocnić naszą obecność militarną i zdolności bojowe na Morzu Bałtyckim. Ale to członkostwo w NATO jest najlepszym długoterminowym rozwiązaniem”.[8] Po raz pierwszy w historii, w ćwiczeniach Northern Wind 2019 brała udział mieszana szwedzko-fińska brygada. Źródło: Jednak dopiero w 2018 roku zapadły decyzje, które można uznać za przełomowe dla obronności Szwecji. Przede wszystkim odświeżono tzw. koncepcję obrony totalnej, która obowiązywała już wcześniej przez znaczący okres zimnej wojny. Oznacza to, że w przypadku konfliktu wprowadzony zostaje stan obrony totalnej. Państwo może wtedy powołać do służby – w różnym charakterze – każdą osobę żyjącą na terenie Szwecji w wieku 16-70 lat. W ramach tej służby istnieją trzy rodzaje aktywności: służba zbrojna w szwedzkich siłach zbrojnych, służba cywilna w obszarze wskazanym przez rząd i służba polegająca na wykonywaniu takiej pracy i takich zadań, które muszą zostać wykonane nawet w warunkach wojennych.[9] W 2020 r. ministerstwo obrony planuje ćwiczenia pod kryptonimem Total Defence 2020. Rząd przeznaczył na pierwszy etap odbudowy systemu 510,5 mln dolarów. Wszystko powinno być w pełni gotowe po 2025 roku.[10] Również w 2018 roku częściowo przywrócono powszechny pobór do wojska (4000 osób rocznie). Zapadła też decyzja o zakupie od USA czterech baterii Patriot. Pierwsze z nich mają być dostarczone w 2021 roku. Obecnie system obrony powietrznej nie chroni kraju przed pociskami balistycznymi. W opublikowanym w lutym 2019 roku raporcie Szwedzka Agencja Badań Obronnych (FOI) twierdziła, że Rosja przygotowuje się do rozpoczęcia i prowadzenia wojny na dużą skalę. Nic dziwnego, że przedstawione w maju 2019 roku przez komitet ds. bezpieczeństwa i obrony (zasiadają w nim przedstawiciele rządu oraz ośmiu partii parlamentarnych) założenia dotyczące polityki obronnej mówią o możliwości rosyjskiego ataku na Szwecję i w związku z tym sugerują wzrost nakładów na wojsko i jego rozbudowę – liczba żołnierzy miałaby wzrosnąć w ciągu sześciu lat do 50 000.[11] Politycy szybko zaczęli realizować te założenia. Już w sierpniu 2019 r. koalicja i część opozycji zawarły tzw. porozumienie w sprawie obrony. Zapewnia ono środki na finansowanie potrzeb wskazanych w strategii obronnej na lata 2021-2025. Jak wygląda wizja rozwoju sił zbrojnych oraz całego potencjału obronnego Szwecji w najbliższych latach? Strategia rozwoju Przedstawiona ministrowi obrony w maju 2019 r. ostateczna wersja raportu „Defensive power – Sweden’s Security Policy and the Development of its Military Defence 2021-2025” zawiera analizę bezpieczeństwa Szwecji i regionów ją otaczających. Nowy dokument uzupełnia analizę „Resilience, The Total Defence Concept and the Development of Civil Defence 2021-2025” – oba opracowania stanowią spójną całość, faktyczną strategię obronną Szwecji na lata 2021-2025. Wynika z niej, że w przypadku wojny kraj ten będzie gotowy do odpierania ataku przez trzy miesiące. Założenie to wymaga jednak reformy wojska oraz zwiększenia nakładów na zbrojenia. Regulują to strategia obronna na lata 2021-2025 (maj 2019) i porozumienie ws. obrony (sierpień 2019). Gdzie szwedzki rząd znajdzie pieniądze na te wszystkie plany? Jeszcze w 2015 roku budżet obronny wynosił 40 mld koron, a w 2016 43,3 mld koron – czyli 1,1 proc. PKB. Do roku 2020 ma wzrosnąć jeszcze o blisko 9 mld koron. Ale to wciąż za mało, dlatego 30 sierpnia 2019 władze Szwecji ogłosiły, że docelowo chcą zwiększyć wydatki obronne do 1,5 proc. PKB (84 mld koron) w 2025 roku. Oprócz dodatkowych funduszy na obronę, które parlament zaakceptował w grudniu 2018 roku, co roku w latach 2022-2025 budżet będzie się zwiększał o 5 mld koron. Większość środków na ten cel ma pokryć specjalny podatek od banków.[12] Strategia przewiduje reorganizację istniejących jednostek wojskowych (uzupełnienie braków kadrowych i sprzętowych) oraz utworzenie nowych. Szwedzkie wojska lądowe na czas wojny mają zostać zorganizowane w trzy brygady zmechanizowane, każda składająca się z trzech batalionów zmechanizowanych. Oprócz tego w wypadku wojny może zostać sformowana lekka brygada zmotoryzowana, głównie w celu obrony stolicy.[13] Nowością jest przygotowanie brygady gotowej udzielić pomocy Finlandii. Ogólny personel wojska, nie tylko żołnierze, ale też obrona terytorialna i pracownicy cywilni, ma zwiększyć się z 60 000 do 90 000. Od 2024 roku do 8000 zwiększona zostanie liczba powoływanych corocznie poborowych. Przewidywana jest modernizacja czołgów i wozów bojowych, zakup systemów artyleryjskich ( 48 haubic samobieżnych Archer), jak też nowoczesnych systemów obrony powietrznej: nie tylko Patriotów, ale też lekkich wyrzutni przenośnych. Szwedzkie Gripeny brały udział w ćwiczeniach NATO Trident Juncture 1. Źródło: Wzmacniana będzie nadal obrona powietrzna Gotlandii, gdzie trafi też artyleria i dodatkowi żołnierze w łącznej sile batalionu zmechanizowanego. Wyspa ma duże znaczenie strategiczne, leży 90 km od Szwecji kontynentalnej, 130 km od Łotwy, 248 km od Kaliningradu. Podczas wizyty na Gotlandii latem 2017 roku generał Ben Hodges, wówczas dowódca sił USA w Europie, mówił szwedzkim żołnierzom: „Macie tutaj strategicznie bardzo ważne zadanie. Nie sądzę, by była gdzieś jakaś wyspa ważniejsza od tej”.[14] W Sztokholmie nie zakłada się raczej otwartej agresji Rosji na Szwecję. Bardziej prawdopodobny niż ofensywa lądowa na północy czy naloty na Sztokholm, jest desant „zielonych ludzików” na Gotlandii. Przy czym Moskwa może sprowokować taką sytuację – i wysłać wojsko argumentując to choćby potrzebą ochrony biegnącego w tej części Bałtyku odcinka Nord Stream. Dyslokacja na Gotlandii rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej – w połączeniu ze strefą A2/AD w eksklawie kaliningradzkiej – pozwoliłaby zamknąć dostęp powietrzny do północnej części Bałtyku. W takiej sytuacji, w razie agresji rosyjskiej na kraje bałtyckie, sojusznicy z NATO mieliby niezwykle utrudniony dostęp i ograniczone możliwości pomocy. Na podstawie osobistej decyzji naczelnego dowódcy sił zbrojnych Szwecji, gen. Micaela Bydena, obronę powietrzną Gotlandii wzmocniono 1 lipca 2019 rakietowym systemem przeciwlotniczym średniego zasięgu RBS 23. Poza nim na wyspie stacjonuje także osiem przeciwlotniczych opancerzonych gąsienicowych wozów bojowych Lvkv 9040. Wcześniej na wyspie Szwedzi rozmieścili też system przeciwokrętowy RBS-15 Mk 2 w wersji ziemia-woda. Na pokładzie HMS Nyköping. Źródło: Niewątpliwie najsilniejszym punktem obrony Królestwa pozostają Szwedzkie Siły Powietrzne (SwAF) z ponad 90 Gripenami (wersje C i D). Za kilka lat do służby wejdzie 60 maszyn najnowszej wersji E. Po 2025 roku rozpocząć ma się również rozwój myśliwca nowej generacji, który zastąpi maszyny JAS 39 C. Reakcją na wzrost zagrożenia ze wschodu było przeniesienie sztabu sił powietrznych ze Sztokholmu do Uppsali. Nastąpi też dyslokacja sił powietrznych – nowy układ baz ma lepiej odpowiadać zagrożeniom ze strony Rosji. W latach 2021-2025 rdzeń sił powietrznych stanowić miałoby, zgodnie z propozycją komisji, sześć eskadr myśliwskich. Wymiana starego systemu powietrznego wczesnego ostrzegania i kontroli Erieye na nowy ma nastąpić na początku lat 30. XXI w. Drugim, obok powietrznego, kluczowym komponentem sił zbrojnych Szwecji jest flota. Zgodnie z planami rozbudowy potencjału militarnego pięć korwet Visby otrzyma nowe wyposażenie. Z czterech do pięciu wzrośnie liczba okrętów podwodnych.[15] Zakup nowych śmigłowców floty podniesie zdolności tropienia okrętów podwodnych. Na zachodnim wybrzeżu Szwecji, w Goeteborgu, utworzone mają zostać bataliony desantowe.[16] We wrześniu 2019 roku szwedzkie władze poinformowały o powrocie dowództwa floty po 15 latach do podziemnej kwatery wykutej w skałach pod wyspą Muskoe koło Sztokholmu. Nowa-stara siedziba marynarki wojennej jest zaprojektowana tak, aby wytrzymać ewentualny atak nuklearny. Szacuje się, że baza będzie w pełni działać w 2021 lub 2022 r. Partnerzy prawie jak sojusznicy Szwecja stawia przede wszystkim na rozbudowę własnych zdolności obronnych, ale jednocześnie też szuka wzmocnienia bezpieczeństwa również na zewnątrz. Rozwija współpracę wojskową na kilku płaszczyznach: regionalnej (z krajami nordyckimi i bałtyckimi), bilateralnej (z Finlandią i USA) oraz oczywiście z NATO. Wyrazem tych wysiłków są coraz częstsze wielonarodowe ćwiczenia oraz podpisywane porozumienia. Pod koniec marca 2015 roku Szwedzi i Finowie przeprowadzili z USA pierwsze z serii ćwiczeń z siłami powietrznymi państw NATO, czasowo obecnymi w państwach bałtyckich (Finland – Sweden Training Event, FSTE). Odbywają się one w szwedzkiej, fińskiej i międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem. Na przełomie maja i czerwca 2015 r. odbyły się nordyckie ćwiczenia Arctic Challenge 2015. Organizowała je Norwegia, a zlokalizowane zostały na północy tego kraju, Szwecji i Finlandii. W czerwcu 2015 roku na Bałtyku Szwecja i Finlandia wzięły udział w wielonarodowych ćwiczeniach marynarek wojennych BALTOPS organizowanych przez dowództwo sił morskich USA w Europie i Afryce (NAVFOREUR).[17] W maju 2016 r. Riksdag ratyfikował umowę Host Nation Support Agreement, dzięki której NATO uzyskało większy dostęp do terytorium szwedzkiego w celu przeprowadzania ćwiczeń i na wypadek wojny. W połowie stycznia 2016 Dania i Szwecja podpisały traktat o współpracy wojskowej. Przewiduje on wymianę informacji oraz dzielenie się wojskową infrastrukturą, lotniskami i portami. Wcześniej, w 2015 roku Szwecja podpisała z Polską umowę ramową o współpracy w dziedzinie obronności.[18] Jesienią 2017 roku Szwecja przeprowadziła największe od ponad dwóch dekad ćwiczenia wojskowe. W manewrach Aurora-17 wzięło udział niemal 20 000 żołnierzy. Dołączyli do nich wojskowi z Danii, Estonii, Finlandii, Litwy, Francji, Norwegii i USA. Amerykanie przysłali ponad 1000 żołnierzy, baterię Patriotów, helikoptery i kompanię czołgów. W marcu 2019 roku w północno-wschodniej Szwecji odbyły się ćwiczenia wojskowe z udziałem 10 000 żołnierzy, w tym 7000 z zagranicy. Najwięcej, bo 4500, przysłała Norwegia. 1500 żołnierzy – Finlandia. W lipcu 2019 r. odbyły się w Szwecji ćwiczenia Northern Wind 2019. To największe dotychczas (10 000 żołnierzy) manewry demonstrujące zdolności współpracy państw regionu, także z udziałem członków NATO. Uwagę zwraca sformowanie wspólnej szwedzko-fińskiej brygady (do szwedzkiego batalionu zmechanizowanego dołączyło 1500 Finów z kilku brygad). Tylu żołnierzy naraz Finlandia nie wysyłała poza swe granice od 1944 roku. Drugi komponent uczestniczących w manewrach na północy Półwyspu Skandynawskiego wojsk tworzyli Norwegowie wsparci przez Amerykanów i Brytyjczyków.[19] Brytyjska piechota morska podczas ćwiczeń Northern Wind 201. Źródło: Już w poprzedniej strategii obronnej na lata 2016-2020 zacieśnianiu współpracy z Finlandią nadano newralgiczne znaczenie. Wpisano też cel dojścia do wspólnego planowania operacyjnego i przygotowań do obrony terytorium obu państw. W lipcu 2018 r. ministrowie obrony podpisali w Turku porozumienie międzyrządowe przewidujące wspólne ćwiczenia i szkolenia oraz regulujące kwestię pobytu żołnierzy strony partnerskiej na terytorium państwa przyjmującego. W maju 2018 r. Szwecja i Finlandia podpisały też trójstronną umowę o współpracy obronnej z USA[20]. Wcześniej oba kraje miały porozumienia dwustronne. W 2017 roku sekretarz obrony USA James Mattis zapewniał szwedzkiego ministra obrony: „Będziemy stać u boku Szwecji. To nie tylko sojusznik NATO, ale też, z naszego punktu widzenia, przyjaciel i sojusznik”.[21] Ważną płaszczyzną współpracy obronnej Finlandii i Szwecji są różne formuły regionalne. Jedną z nich jest NB8, która skupia kraje nordyckie (Szwecja, Norwegia, Islandia, Dania, Finlandia) oraz bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia). Istotniejsza z punktu widzenia Szwedów, ograniczona do kwestii bezpieczeństwa, jest jednak Nordycka Współpraca Obronna (NORDEFCO) – powołana w 2009 roku. Za manifest programowy NORDEFCO można uznać artykuł opublikowany w kwietniu 2015 roku na łamach „Aftenposten” przez ministrów obrony Norwegii, Szwecji, Finlandii i Danii oraz szefa MSZ Islandii. Wzywa on do zacieśnienia współpracy wojskowej między krajami skandynawskimi i wskazuje na Rosję jako główne zagrożenie dla regionu.[22] W 2013 roku norweska minister obrony Anne-Grete Strøm-Erichsen oświadczyła, że „nie jest pewne czy Norwegia pomoże, jeśli Szwecja, i w domyśle Finlandia, zostanie zaatakowana, bo nie są one członkami NATO…”. Rząd w Sztokholmie ma prawo obawiać się, że mimo formalnego statusu pozablokowego i braku członkostwa w NATO szwedzka neutralność w czasie kryzysu lub konfliktu najpewniej nie będzie respektowana przez Rosję. Stąd wzrost nakładów na obronę, ambitne plany rozbudowy własnych sił zbrojnych, no i oczywiście szukanie potencjalnych wojennych sojuszników nad Bałtykiem. Autor: Grzegorz Kuczyński – Dyrektor Programu Eurazja Grzegorz Kuczyński ukończył historię na Uniwersytecie w Białymstoku i specjalistyczne studia wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. wschodnich, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest autorem wielu książek i publikacji dotyczących kuluarów rosyjskiej polityki. Powstanie Raportu Specjalnego zostało dofinansowane ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich 2018. Koncepcja opracowania analitycznego powstała dzięki dofinansowaniu ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich 2019. Ten materiał powstał dzięki współpracy z Narodowym Instytutem Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Wszystkie teksty publikowane przez Fundację Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła oraz autora. Obrazy nie mogą być wykorzystywane bez pozwolenia.
wyspa na Bałtyku: Uznam: wyspa ze Świnoujściem: Uznam: nie Wolin: Uznam: obok Wolina: Uznam: obok wyspy Wolin: Uznam: polsko-niemiecka wyspa: zagadka literowa
Niemiecka bałtycka wyspa Uznam jest otoczona szerokimi piaszczystymi plażami. Na nich kucają na wietrze kolorowe wiklinowe „kosze”, typowa ochrona miejscowych wczasowiczów przed przeszywającym wiatrem i ziarnkami piasku. Cesarz Wilhelm II również lubił to malownicze miejsce, ale obecnie, według miejscowych, grozi mu zniszczenie. Kilka kilometrów na wschód zaczyna się Polska, gdzie ma powstać gigantyczny port kontenerowy. „Musimy temu zapobiec za wszelką cenę”, powiedział Reiner Sauerwein z Lebensraum Vorpommern, który jest zaangażowany w całą sprawę. „Chcemy zwrócić uwagę na postępującą industrializację miasta Świnoujście, które w ogromnym stopniu zagraża naszej przyrodzie w Zatoce Pomorskiej, a także turystykę, która odbywa się tam w sposób przyjazny dla środowiska” – dodał z pasją. Polskie Świnoujście jest największym i najludniejszym miastem Uznam, a oprócz popularnego kurortu nadmorskiego jest również ważnym portem towarowym. Polskie władze chcą teraz znacznie go rozbudować. Spór portowy na bałtyckiej wyspie Uznam. | Zdjęcie: Wikimedia Commons – Alexrk2 – Mapa CC BY-SA „Terminal zlokalizowany w porcie zewnętrznym będzie mógł przyjąć największe kontenerowce, które mogą wpłynąć na Bałtyk. Jego infrastruktura pozwoli na obsługę dwóch dużych statków oceanicznych oraz kilku mniejszych statków zaopatrzeniowych” – określa port w Szczecinie. w tym Świnoujście. Nowy port powinien mieć powierzchnię odpowiadającą 700 boiskom piłkarskim i zapewniać azyl statkom o długości do 400 metrów, wylicza serwer Ed. Wszystko w zasięgu wzroku Niemiecki nadmorskie kurorty Ahlbeck i Heringsdorf. „Plaża byłaby prawdopodobnie o dwa do trzech metrów węższa. A przed nią byłyby silosy, dźwigi i wszystko inne, co należy do dużego portu przemysłowego” – mówi Hannah Neumann, niemiecka eurodeputowana ds. B90/Greens z NRD . , który interweniował w sprawie. Las by zniknął Polski strona poszukuje obecnie inwestora do realizacji projektu, w lipcu ogłosiła drugą turę przetargu. To nie był pierwszy z sukcesem. Jednak miejscowi Niemcy już się buntują, a ich sprzeciw przypomina argumenty broniące mieszkańców potrójnej granicy czesko-polsko-niemieckiej w związku z decyzją Warszawy o kontynuowaniu wydobycia węgla brunatnego w Turowie. „Jeszcze nie udało nam się nakłonić Polaków do zwrócenia się do rządu w Berlinie lub rządu prowincji w Meklemburgii-Pomorzu Przednim o wspólne przeprowadzenie oceny oddziaływania portu na środowisko” – wyjaśnia Reiner Sauerwein. Ekolodzy obawiają się, że bardzo głębokie statki towarowe mogą wirować na dnie morza, niszcząc lokalny ekosystem. Ponadto linia brzegowa sąsiedniej wyspy Wolin jest sklasyfikowana jako ścisły europejski obszar Natura 2000. Jest on poświęcony najrzadszym i najbardziej zagrożonym zwierzętom i roślinom. Słoneczna bałtycka wyspa Uznam Zdjęcie: Zeppelubil / Th. Haft / Torgau, CC BY-SA przez Wikimedia Commons Czeski Uznojem lub polski Uznam to druga co do wielkości niemiecka wyspa, ale niewielka jej część należy również do Polski. To tutaj znajduje się część polskiego portu i uzdrowiska Świnoujście. Miejsce to jest popularnym celem turystycznym: słońce świeci na Uznam przez większość godzin w roku z całych Niemiec. Dlatego nazywa się ją „wyspą słońca”. Na zdjęciu niemieckie miasto Heringsdorf, które 15 lat temu nosiło nazwę Dreikaiserbäder (Trzy Łaźnie Cesarskie) – nazwa ta nawiązywała do kilku wakacyjnych pobytów władcy Cesarstwa Niemieckiego Wilhelma II. „Las Wolin zniknąłby. Środowisko i lokalna turystyka ucierpiałyby na tym bardzo mocno” – mówi polityk Neumann. Mieszkańcy twierdzą, że na próżno próbują zwrócić uwagę na zbliżającą się katastrofę – albo władzom w stolicy Berlina, albo przynajmniej centrali federalnej. „Ale wysłaliśmy już dwie petycje do instytucji europejskich, a drugą udało nam się w marcu tego roku”, odpowiedziała Komisja Europejska – dodaje Sauerwein. Według niego po stronie niemieckiej wzięło udział kilka tysięcy osób. Cała wyspa Uznam liczy około 76 000 mieszkańców, z których większość mieszka w Świnoujściu. Komisja Europejska dany Sauerwein i inni miejscowi uważają, że strona polska powinna przeprowadzić badanie oddziaływania na środowisko. Wcześniej stwierdził, że Polska w niektórych przypadkach wykonuje ten proces słabo, co jest sprzeczne z prawem UE. Jednym z nich jest kopalnia węgla brunatnego Turów w północnych Czechach. „W tej chwili jednak komisja nie ma dowodów na to, że ten konkretny projekt byłby w konflikcie” – napisał w oświadczeniu do petycji. Tymczasem Sauerwein, Neumann i lokalni politycy próbują poruszyć tę kwestię na własnym podwórku w Niemczech. Miasto Heringsdorf zwróciło się również o pomoc do think tanku Stiftung Zukunft Berlin, który współpracuje również z Saxon Zittau. Rozwiązuje spór o wpływ kontynuacji wydobycia w kopalni Turów. „Chcemy, aby te problemy były znane nie tylko w Berlinie, ale także w Brukseli. To właśnie naszym zdaniem jest problemem: miejsca w Europie, które znajdują się na „peryferiach” państw, nie otrzymują wystarczającej uwagi ze strony handlu związki zawodowe lub poszczególne rządy krajowe” – powiedział Volker Hassemer, prezes zarządu fundacji. Wspomina, że ​​miejsca takie jak wyspa Uznam (kiedyś pruska, później niemiecka, wreszcie polsko-niemiecka) mocno odczuły historię XX wieku. „Miasta przygraniczne często były ofiarami w historii” – wyjaśnia. Politycy miejscy z Ahlbeck i Heringsdorf nie odpowiedzieli na przesłane pytania do czasu publikacji artykułu z powodu wakacji letnich. Nie odpowiedziała również polska administracja portowa. Przetarg na wykonawców nowego terminalu potrwa teraz do końca września, a pod koniec przyszłego roku rząd Warszawy ma rozpocząć negocjacje z wybranymi firmami o szczegółach budowy. „Zgodnie z obecnymi europejskimi przepisami dotyczącymi oceny oddziaływania na środowisko Polacy powinni byli już powiedzieć nam o swoich zamiarach. A fakt, że tego nie zrobili, bardzo nas martwi” – ​​podsumowuje Sauerwein. „Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.
niemiecka wyspa na Jeziorze Bodeńskim: RUGIA: niemiecka wyspa na Morzu Bałtyckim (Bałtyku) Sylt: największa wyspa niemiecka na Morzu Północnym: Uznam: polsko-niemiecka wyspa na Morzu Bałtyckim: Poel: niemiecka wyspa na południu Zatoki Meklemburskiej: Borkum: niemiecka wyspa na Morzu Północnym, największa z Wysp Wschodniofryzyjskich
Rowerem wzdłuż Morza Bałtyckiego - spis treści Piękna Rugia - Jasmund, Arkona i Hiddensee Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego W Lubece jak w Gdańsku - to Hanza! Muzeum Hanzy Europejskim Muzeum Roku? Backsteingotik - niemiecki gotyk ceglany Efektowne wnętrza gotyckich kościołów W europejskiej stolicy marcepanu Lubeka miastem trzech noblistów Nietypowa atrakcja na pożegnanie z Lubeką Szlak przecina granicę pomiędzy RFN i NRD Wismar - hanzeatycka perełka z listy UNESCO Ryba w bułce prosto z kutra Przyjazne rowerowe noclegi Bett+Bike W Rostocku najpiękniej w Warnemünde To ojczyzna koszy plażowych z wikliny Piękny Stralsund na zakończenie Trasa wzdłuż Bałtyku w Polsce dopiero w 2020 roku Rowerowa niemiecka harmonia Trasa rowerowa wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego Nasze dotychczasowe doświadczenia z jazdy rowerem po polskim wybrzeżu Morza Bałtyckiego są dość zróżnicowane. Z jednej strony uwielbiany przez nas piękny Półwysep Helski z trasą rowerową, którą odwiedziliśmy nawet podczas poprzedniej zimy. Z drugiej - szlak rowerowy R10 i mało przyjemne wspomnienia z trudno lub wręcz nieprzejezdnych odcinków wokół Łeby (bagna, korzenie, piach), ale też zniechęcające nas, mało wyszukane klimaty polskiego lata z Mielna i okolic. Byliśmy więc ciekawi, jak Niemcy poradzili sobie z poprowadzeniem rowerowej trasy w tym samym krajobrazie, w tych samych warunkach przyrodniczych, ale także w towarzystwie atrakcji krajoznawczych bardzo podobnego rodzaju, kreowanych przecież często przez te same historyczne procesy. Północne Niemcy - Bałtyk, rzepak i rowery Do najpopularniejszych miejsc na niemieckim wybrzeżu Bałtyku należy bez wątpienia wyspa Rugia, popularna wśród polskich turystów. Park Narodowy Jasmund i jego słynne białe klify, fotogeniczne molo w Sellin, tajemnicza Arkona czy wyspa Hiddensee, na którą nie mają wstępu samochody - o pomysłach na zwiedzanie Rugii piszą Wędrowne Motyle, a my przy tej okazji wspominamy z sentymentem wyjazdową praktykę na Rugii podczas studiowania geografii na Uniwersytecie Gdańskim. I tym razem - w pierwsze dni maja - jedziemy na odcinek nadbałtyckiego szlaku z Lubeki do Stralsundu. Kosze plażowe na bałtyckiej plaży na półwyspie Darss Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego Naszą trasę wyznaczała Ostseeküsten-Radweg, czyli - tłumacząc dosłownie - Droga Rowerowa Wybrzeża Morza Wschodniego, gdzie Morzem Wschodnim jest w Niemczech oczywiście Morze Bałtyckie. Szlak ten, biegnący wspólnie z europejskim EuroVelo 10 dookoła Morza Bałtyckiego, to jeden z najpopularniejszych celów turystów rowerowych w Niemczech, plasujący się zawsze w czołówce w corocznym badaniu Niemieckiego Powszechnego Klubu Rowerowego (ADFC). Jest na czele zarówno wśród już przejechanych szlaków, jak i wymarzonych miejsc na kolejne rowerowe wakacje. I rzeczywiście, na całej trasie regularnie spotykaliśmy długodystansowych, rowerowych podróżników w każdym wieku. Piękne krajobrazy, świetne nawierzchnie - nie zawsze asfaltowe, choć zawsze dobrze utwardzone, spójne i czytelne oznakowanie, sporo miejsc odpoczynku i przede wszystkim - ciekawe miejsca do zobaczenia. Turystyka rowerowa w Niemczech to zawsze przyjemne doświadczenie. Przejechane przez nas najlepsze drogi rowerowe w Niemczech umieściliśmy w osobnym artykule - najwięcej przedstawicieli ma w nim rowerowa Brandenburgia, a na pierwszym miejscu jest Frankonia i Men. Niemiecki odcinek europejskiej trasy wzdłuż wybrzeża Bałtyku W Lubece jak w Gdańsku - to Hanza! Do Lubeki dotarliśmy podobnie jak podczas wszystkich naszych podróży do Niemiec - wygodnym połączeniem kolejowym. Mieszkańcom północnej Polski wygodnie będzie skorzystać z bezpośredniej relacji Szczecin-Lubeka, którym można dojechać także na Pojezierze Meklemburskie, a my wybraliśmy połączenie z Gdańska przez Berlin (gdzie ciekawy szlak rowerowy Muru Berlińskiego). Po wyjściu z dworca poczuliśmy się jak w domu - jak w Gdańsku. Krajobraz miasta miał ten sam gotycki charakter, a do otoczonego rzeką - jak w Gdańsku - Starego Miasta w Lubece również prowadzi wyjątkowa, majestatyczna brama - Brama Holsztyńska. Wszędzie - do hotelu, by zwiedzić miasto, a na koniec by z niego wyjechać - poruszaliśmy się po wygodnych drogach rowerowych - jak w Gdańsku. O Gdańsku później przypominały nam także wydarzenia II wojny światowej i tak niełatwe do zaakceptowania jej dzisiejsze konsekwencje. Brama Holsztyńska w Lubece Muzeum Hanzy Europejskim Muzeum Roku? W średniowiecznej historii Lubeki wielką rolę odegrała Hanza - największa konfederacja miast kupieckich tamtych czasów. Hanzie poświęcone jest Europejskie Muzeum Hanzy, położone na północnym końcu wyspy, zajmowanej przez Stare Miasto w Lubece, nominowane do tegorocznej edycji nagrody Europejskiego Muzeum Roku (EMYA). Historią Hanzy zostaliśmy zaskoczeni zaraz po wejściu na ekspozycję. W zaciemnionym, inscenizowanym wnętrzu, przenoszącym gdzieś na średniowieczne, wschodnie krańce Bałtyku, dowiedzieliśmy się z multimedialnej tablicy, że za początki Hanzy uważa się umowę, zawartą już w 1229 roku pomiędzy delegacjami z Lubeki, Hamburga i Visby, a miastem Nowogród Wielki, mającą zapewnić bezpieczeństwo handlu pomiędzy tymi miastami. Bo właśnie do Nowogrodu i Smoleńska (tak, tego Smoleńska) prowadziły średniowieczne szlaki handlowe z Azji, w tym z dalekiego Pekinu. Gmach Europejskiego Muzeum Hanzy w Lubece We wnętrzach Europejskiego Muzeum Hanzy znajdziecie ślady średniowiecznych zabudowań, na których powstał współczesny budynek. Przeniesiecie się w ciemne zaułki dawnych nadbałtyckich miast, gdzie handluje się rybami, skórami, czy tkaninami. Jedna z sal oddaje klimat posiedzeń parlamentu Hanzy, tzw. Hansetag, a jeszcze inna, już pod koniec zwiedzania, prowadzi do długiego stołu z symbolicznie odsuniętymi zaledwie sześcioma krzesłami, symbolizując ostatnie posiedzenie hanzeatyckiego parlamentu - znowu! - z udziałem naszego Gdańska, który w całej historii Hanzy odegrał wielką rolę. Lubeckie muzeum w jednej z sal odtwarza nawet średniowieczne Bergen - od razu przypomniała nam się nasza Norwegia. Wchodząc do muzeum nie zignorujcie sugestii pracownika, który wskaże Wam monitory, na którym możecie wybrać jedno z miast, o którym więcej opowiedzą kontekstowe, multimedialne elementy wystawy. I nie spieszcie się - to nie jest muzeum na godzinę! Ekspozycja w Europejskim Muzeum Hanzy w Lubece Backsteingotik - niemiecki gotyk ceglany Wieki świetności Hanzy kształtowały również architekturę miast i słynny Backsteingotik - gotyk ceglany, którym szczyci się północ Niemiec. To dzięki świetnie prosperującym kupcom powstawały wielkie i efektowne świątynie, jak kościół Mariacki górujący nad Starym Miastem w Lubece, uważany dziś za wzorzec całej gotyckiej architektury sakralnej. Jego majestatycznej klasie próbują dorównać kościoły św. Mikołaja w Wismarze i - także pod wezwaniem św. Mikołaja - pięknie zdobiony kościół w Stralsundzie. Oprócz obiektów sakralnych powstawały też świeckie obiekty prywatne i użyteczności publicznej. Piękne ratusze w Lubece i Stralsundzie, surowe spichlerze solne w Lubece, spichlerze zbożowe w Stralsundzie, oryginalne bramy miejskie, setki pięknych miejskich kamienic... Nie sposób w takiej relacji opisać w szczegółach piękno niemieckiego gotyku, który prowadził nas po bałtyckim wybrzeżu. Wnętrze kościoła Mariackiego w Lubece Efektowne wnętrza gotyckich kościołów Wyjątkowej szacie zewnętrznej niemieckich kościołów zwykle towarzyszy zupełnie niebanalny wystroj i organizacja wnętrz. Zwiedzających zajmuje nie tylko odtworzony dawny wystrój, jak w bajecznie kolorowym kościele św. Mikołaja w Stralsundzie, ale też współcześnie umieszczone tam przedmioty. I tak kościół św. Mikołaja w Wismarze służy także jako galeria dla wielu cennych, ocalałych z wojennych zniszczeń przedmiotów, które stanowiły wystrój innych świątyni w regionie. W malutkim gotyckim Kościele Ludzi Morza w Prerow pod chórem zorganizowano galerię sztuki współczesnej. A w Lubece w kościele Mariackim oprócz wystawy, dokumentującej proces zniszczenia i odbudowy kościoła, zobaczyć można dawne dzwony, strącone z wieży podczas bombardowania aliantów w 1942 roku. Potłuczone spoczywają tak do dziś, wspominając ogrom tragedii. Na ich miejscu, wiszą dzwony z... Gdańska - aż 28 z 36 dzwonów carillonu i 3 z 7 dzwonów głównych zostało wywiezionych z naszego miasta na skutek decyzji Hermanna Göringa. Dziś dzwoniłyby w ulubionych kościołach gdańszczan - św. Katarzynie, św. Janie i Bazylice Mariackiej. To właśnie ten trudny do przełknięcia okruch historii, stający czasem w gardle. Potłuczone dzwony w kościele Mariackim w Lubece W europejskiej stolicy marcepanu Na szczęście tuż obok, na jednej z dwóch głównych ulic przecinających Stare Miasto w Lubece można osłodzić sobie gorzkie, sentymentalne żale. Oto naprzeciw przepięknego ratusza (zajrzyjcie do środka!) znajduje się jedno z najsłynniejszych miejsc w mieście - siedziba firmy Niederegger, od ponad dwustu lat produkującej marcepanowe przysmaki, które kiedyś były popularniejsze od dzisiejszej czekolady. Słuchając o początkach firmy pojawia się wspomnienie wyjątkowego smaku lubeckiego marcepanu, dzięki któremu Johann Georg Niederegger odniósł sukces trwający do dziś. Tu, w kawiarni i sklepie na parterze siedziby firmy, można kupić zarówno najbardziej znane marcepanowe chlebki, czekoladky i bombonierki z marcepanem, ale także skosztować pysznych ciast i wybornych pralin, wśród składników których oprócz marcepanu są też nugat i trufle. Ale nie liczcie na to, że obejdzie się bez kolejki i tłumów innych chętnych. Sklep, cukiernia, kawiarnia i muzeum marcepanu Lubeka miastem trzech noblistów Po zrobieniu marcepanowych zapasów na naszą wyprawę zameldowaliśmy się w kolejnym miejscu, które wiąże Lubekę z Gdańskiem. To muzeum Güntera Grassa, jednego z aż trzech laureatów Nagrody Nobla, jacy związani byli z Lubeką. Grass urodził się w Gdańsku, mieszkał we Wrzeszczu na ulicy Lelewela i dla gdańszczan jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci ostatnich lat. Chodząc po lubeckim muzeum miałem jednak kłopoty, by doszukać się śladów po gdańskich epizodach w życiu Grassa. Dwaj pozostali nagrodzeni Noblem lubeczanie to wybitny niemiecki pisarz Thomas Mann i słynny polityk Willy Brandt, laureat pokojowej Nagrody Nobla z 1971 roku. Brandt, podobnie do Grassa, zapisał piękną kartę w historii Polski i stosunków polsko-niemieckich, gdy w czasach powojennego ochłodzenia w relacjach pomiędzy komunistyczną Polską a Europą zachodnią niespodziewanie wykonał zaskakujący gest. Podczas oficjalnej wizyty w 1970 roku klęknął przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Gest ten interpretowano później na różne sposoby, z czasem jednak stał się symbolem politycznego uznania niemieckiej winy i odpowiedzialności za zbrodnie dokonane przez hitlerowski reżim podczas II wojny światowej, a także symbolem otwarcia w polityce Niemiec wobec Polski i innych państw Europy środkowej i wschodniej. Dziedziniec muzeum Güntera Grassa Nietypowa atrakcja na pożegnanie z Lubeką Na pożegnanie Lubeka przygotowała nam jeszcze jedną niespodziankę - zaskakującą atrakcję z rodzaju, którego jeszcze nie mieliśmy okazji oglądać podczas naszych wypraw. Oto gdy już opuszczaliśmy miasto, pokonywaliśmy most Erika Warburga na rzece Trave, za naszymi plecami rozległ się ostrzegawczy dzwonek, czerwone światła zabroniły wjazdu i po kilkudziesięciu sekundach stanęła przed zaskoczonymi nami potężna, kilkudziesięciometrowa ściana asfaltu. Wszystko po to, by w kierunku Travemünde mógł przepłynąć statek wycieczkowy. Po zachwyceniu się skalą zwodzonego mostu, nazwanego imieniem żydowskiego biznesmena z Hamburga, ruszyliśmy w ślad za przepływającym statkiem, rowerową Starą Drogą Solną w kierunku wybrzeża Morza Bałtyckiego - do Travemünde. O tej dzielnicy, ale też więcej o samym mieście, przeczytacie w innym wpisie Wędrownych Motyli o Lubece. Otwierany most Erika Warburga na rzece Trave Szlak przecina granicę pomiędzy RFN i NRD Między Travemünde a Boltenhagen trasa rowerowa Ostseeküsten-Radweg przecina dawną granicę pomiędzy Niemiecką Republiką Demokratyczną a Republiką Federalną Niemiec. Jak wyglądało kiedyś dokładnie to miejsce można przekonać się zaglądając w stojący przy drodze wysoki "okular". Kiedyś stały to płoty z drutem kolczastym, ciągnął się pas "ziemi niczyjej" oddzielający obydwa państwa, teren patrolowała straż graniczna, a dziś jeżdżą tędy turyści dookoła Morza Bałtyckiego. Ciekawe, że plaża w Boltenhagen, wzdłuż której ciągnął się fragment zasieków, w dzień była ogólnie dostępna, a w nocy była już zamkniętym obszarem. Granica między RFN i NRD nad Morzem Bałtyckim Wismar - hanzeatycka perełka z listy UNESCO Wismar - drugie hanzeatyckie miasto które odwiedziliśmy na niemieckim wybrzeżu - raz jeszcze przypomniał nam o bardzo specyficznym sposobie, w jaki Niemcy wspominają koszmar II wojny światowej. Tu nigdy nie odbudowano zbombardowanego kościoła Mariackiego, ale zostawiono wysoki na metr-półtora zarys jego murów, nad którymi góruje ocalała potężna wieża. I tak, zamiast pięknej gotyckiej świątyni jak w wielu innych miastach na północy Niemiec, tu oglądać można zaledwie jej pozostałości - będące jednak rozwiązaniem oryginalnym i na nas robiącym spore wrażenie. Natychmiast przypomniał nam się kościół św. Idziego w Hanowerze w Dolnej Saksonii, który w stanie ruiny pełni dziś tę samą rolę, ale też widziane dzień wcześniej zniszczony dzwony kościoła Mariackiego w Lubece. Zarys kościoła Mariackiego w Wismarze Ze względu na położenie hotelu sieci Bett+Bike w którym spaliśmy, najwięcej czasu w Wismarze spędziliśmy w okolicach Starego Portu. Po kolacji w świetnej włoskiej knajpce przy samym nabrzeżu, prowadzonej przez rodzinę z Sycylii, zachwycaliśmy się zachodem Słońca, które oświetlało panoramę centrum miasta, położonego ponad portową dzielnicą. W ciepłym, wieczornym świetle wyróżniała się samotna wieża kościoła-pomnika Mariackiego, niżej malowała się oryginalna Brama Wodna i charakterystyczny, choć znany głównie ze zdjęć z drugiej strony, dom stojący nad kanałem Grube, będącym najstarszym sztucznym kanałem w Niemczech. Na wismarskim nabrzeżu rozpoczęliśmy także kolejny dzień - udając się na śniadanie przy jednym z cumujących przy nabrzeżu kutrów. Zachód Słońca w starym porcie w Wismarze Ryba w bułce prosto z kutra Podróżując nadmorskim szlakiem po niemieckim wybrzeżu owoce morza kupić można prawie na każdym kroku. Najpopularniejszym, wręcz powszechnym, ich symbolem są Fischbrötchen - bułki z rybą. A wśród nich ta najpopularniejsza - z matiasem, czyli młodym, najwyżej dwuletnim śledziem, który jeszcze nie osiągnął dojrzałości płciowej. Jedzona gdzieś na nabrzeżu, przy stoliku obok bujającego się na fali kutra, dojrzała tutaj do rangi turystycznego rytuału. Taki rybny klimat trochę przypomina nasz Bornholm na rowerach sprzed kilku lat. Ceny są różne - wspomniana z matiasem to zwykle 2,50 euro, a te najdroższe, z cenniejszymi gatunkami ryb z Morza Północnego i Atlantyku, kosztują około 5 euro. Urzeka szczodrość z jaką je się przygotowuje - ryby w bułce potrafi być czasem więcej niż... samej bułki. Sklep rybny na kutrze w Wismarze Przyjazne rowerowe noclegi Bett+Bike Noclegi na rowerowym szlaku to jeszcze jedna przyjemna strona podróży rowerem po Niemczech. Sieć noclegów Bett+Bike jest tu bazą, z której rzeczywiście korzystają rowerowi turyści. Z kilkorgiem z nich mieliśmy okazję spotykać się właśnie podczas wieczorów w kolejnych obiektach na trasie. Bezpieczne przechowanie rowerów, dostęp do narzędzi czy podstawowych części zapasowych będzie cieszyć, a może wręcz uratować, niejednego turystę. Przyjemnie zaskakuje też cenowa i jakościowa rozpiętość noclegowej oferty, która umożliwia dopasowanie się do możliwości finansowych turysty: od kempingów przez pensjonaty po luksusowe hotele - wszędzie rowerzysta jest pożądanym gościem, bo rower w Niemczech dawno przestał być synonimem niskiego podróżniczego budżetu. Informacje o dostępności noclegów i promocje cenowe znajdziecie na stronach Ostseehotel - jeden przyjaznych rowerowych hoteli Bett+Bike W wyjątkowym hotelu spaliśmy na półwyspie Darss, gdzie dotarliśmy wykończeni po całodziennym siłowaniu się z wiejącym prosto w twarz wiatrem. To hotel Stary Dworzec, jaki powstał tutaj w budynku nieczynnego dworca kolejowego. Przed budynkiem wciąż stoi lokomotywa przypominająca czasy kolejowej świetności, a po wejściu do hotelowej restauracji mamy wrażenie zajęcia miejsca w przedziale dawnego wagonu osobowego. Zresztą cały półwysep ma wyjątkowy charakter, gdyż większość jego unikalnego ukształtowania obejmuje Park Narodowy Vorpommersche Boddenlandschaft, który upodobały sobie szczególnie żurawie i dzikie gęsi, a do płytkich lagun wokół półwyspu na tarło przypływa śledź. Hotel w dawnym dworcu kolejowym w Prerow W Rostocku najpiękniej w Warnemünde Kolejnym dużym miastem podczas naszej bałtyckiej miniwyprawy był Rostock, będący w czasach Hanzy jej napotężniejszym miastem. Zniszczony podczas II wojny światowej, następnie odbudowany już przez wschodnie Niemcy stał się najważniejszym portem NRD. Po zjednoczeniu Niemiec stracił swoją portową rangę, a w wyniku wewnętrznych migracji wyjechało z niego aż około 20% mieszkańców. Odbudowany po wojnie w większej części we współczesnym stylu Rostock pozostał dla nas głęboko w cieniu Lubeki i Wismaru. Podobnie jak Wojażerowi piszącemu o wizycie w Rostocku, nam miasto będzie kojarzyć się przede wszystkim z powodu nadmorskiej dzielnicy - Warnemünde i rejsu do niego z centrum miasta. Żadnych problemów z transportem rowerów na pokładzie wycieczkowego statku, świetne urozmaicenie wyprawy, a po zejściu na ląd w Warnemünde wyjątkowo sympatyczny nastrój, jaki zastaliśmy wokół rzeki Warnow i portowego kanału - uczciliśmy to wszystko - wiadomo - rybną bułką nad portowym kanałem. Jeszcze przejazd wzdłuż nabrzeży, rzut oka na zabytkową latarnię, zaskoczenie szpecącym okolice hotelowym drapaczem chmur i pierwsza plaża podczas naszej wyprawy. A potem, wraz z grupą innych rowerzystów, wjazd na prom, czekający cierpliwie na swoją kolej przepuszczając wielkie promy płynące do niedalekiej bazy promowej. Alter Markt - Stary Rynek w Rostocku To ojczyzna koszy plażowych z wikliny Biało-niebieskie obicie, wiklinowy kosz i nadmorska plaża to widok, który zawsze kojarzył mi się właśnie z północnymi Niemcami. Może to dobry niemiecki marketing, może podświadome czucie tematu, ale jednak zaskoczony byłem, gdy pisząc relację z naszej wyprawy po niemieckim wybrzeżu Bałtyku znalazłem informację, że pierwszy kosz plażowy na świecie powstał właśnie tutaj. W 1882 roku wyprodukował go na zlecenie miejscowej arystokratki wikliniarz z Rostocku. Równie zaskakujące było to, że przez powojenne, antyburżuazyjne podejrzenia wobec wiklinowego kosza, tysiące plażowych koszy usunięto z polskich plaż i zostaliśmy na lata ze swojskimi parawanami... Wiklinowe kosze plażowe na bałtyckiej plaży Piękny Stralsund na zakończenie Szczęśliwe dotarcie do celu naszej podróży uczciliśmy w pysznej rybnej restauracji na Starym Mieście w Stralsundzie. Bez wątpienia zasłużyliśmy - wiele kilometrów przejechanych pod wiatr zupełnie nas wyczerpało. Na poranek następnia zostawiliśmy znane Ozeaneum - oceanarium i muzeum przyrodnicze poświęcone przyrodzie Morza Bałtyckiego i życiu światowych oceanów. Z wielu tradycyjnych ekspozycji i efektownych akwariów z mieszkańcami mórz świata największe wrażenie zrobił na mnie "zwykły" model wieloryba - płetwala błękitnego, wiszący w ogromnej, ciemnej sali, imitującej oceaniczną głębię, wśród dźwięków wydawanych przez morskie stworzenia. Wystarczyła odrobina dziecęcej wyobraźni, szybka teleportacja do oceanicznego rowu... wspaniałe! Wiele więcej o Ozeaneum pisze Asia z Places2visit. Płetwal błękitny naturalnej wielkości w Ozeaneum w Stralsundzie Ostatni piękny gotycki kościół na naszej trasie - kościół św. Mikołaja w Stralsundzie - zamknął naszą podróż po Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. W dodatku zamknął dziwnym wrażeniem odświeżenia mojego wewnętrznego stosunku do architektury gotyckiej. Bez wątpienia pięknej, oryginalnej, wielokrotnie budującej nastrój i nadającej charakteru wielu polskim miastom, jednak jednocześnie często będącej architekturą dość surową, a wręcz... - gdy oglądaną w dużych liczbach - monotonną. Wrażenia z Niemiec - estetyczne, aranżacyjne, ale także te polegające na innym postrzeganiu tej samej historii - jakby nadawały nowego światła, pozwalały spojrzeć na polski gotyk ceglany świeżym spojrzeniem. Wnętrze kościoła św. Mikołaja w Stralsundzie Trasa wzdłuż Bałtyku w Polsce dopiero w 2020 roku Wspólny przebieg europejskiej trasy EuroVelo 10 wokół Bałtyku z niemieckim szlakiem rowerowym wzdłuż Morza Bałtyckiego był dla nas szczególnie interesujący ze względu na rozpoczętą realizację szlaku EV 10 w Polsce. Zainaugurowane wiosną tego roku w Gdańsku przedsięwzięcie ma przynieść polskiej turystyce rowerowej produkt równie dobrej jakości, co niemiecki. Poprzeczka została postawiona przez Niemców niezwykle wysoko, bo przejechany przez nas odcinek nadbałtyckiej rowerostrady w Niemczech to nie tylko pięknie zachowany, naturalny, nadmorski krajobraz, ale także świetnie zrealizowana trasa rowerowa i bardzo interesujące atrakcje krajoznawcze po drodze. Czy prowadzącemu projekt samorządowi województwa pomorskiego uda się dorównać Niemcom, okaże się już w 2020 roku, kiedy przewiduje się oddanie do użytku polskiej trasy wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Rzeka Trave otaczająca Stare Miasto w Lubece Rowerowa niemiecka harmonia Jest w rowerowej jeździe po Niemczech coś, co nas urzeka. To poczucie harmonii, które trafia dokładnie w nasze charaktery i rowerowe oczekiwania. Bo Niemcy oferują niesłychanie wysoki poziom rozwoju, oferowanych usług i podejścia do turysty. Jednocześnie potrafią zadbać o przyrodę swojego kraju, o piękno naturalnego krajobrazu, które my tak cenimy i którego zawsze poszukujemy podczas naszych wyjazdów. Wcześniej odwiedziliśmy Dolną Saksonię z górami Harz i świetną drogą rowerową w dolinie Wezery i trasę rowerową dookoła Brandenburgii, odkrywając wciąż większości nas w Polsce nieznane, piękne zielone Niemcy. Podróż po wybrzeżu Bałtyku pokazała kolejną piękną stronę rowerowych Niemiec. Dokąd jechać kolejnym razem? :-)
Akt woli sejmu. Skromny dobytek ubogie mienie. Estety na pewno nie zachwyci. Symbol rn. Dawniej słodki deser hasło. Boleń pospolity. Bom na małych jachtach. Dzierzba ptak. Wszystkie rozwiązania dla Duńska Wyspa Na Bałtyku Krzyżówka - Hasło do krzyżówki. Wyspa Uznam ma powierzchnię 445 km kw., z czego do Polski należy zdecydowanie mniejsza jej część – 72 km kw. To wyspa położona na Bałtyku, która zamyka Zalew Szczeciński od północno-zachodniej strony. Średnio w roku słońce świeci tu przez 1906 godzin, dzięki czemu wyspa Uznam nazywana jest Wyspą Słońca. Wyspa Uznam ma ponad 40 km pięknych, szerokich, piaszczystych plaż, na których można się opalać i kąpać. Szczególnie po niemieckiej stronie popularne są gustowne wiklinowe kosze plażowe, które chronią przed wiatrem, słońcem i są idealnym miejscem na odpoczynek. Krajobraz wyspy Uznam nie jest jednostajny – są tu urwiska i jeziora. Jezioro Kölpinsee, o długości 1 km i szerokości 350 m, dzieli od Morza Bałtyckiego zaledwie 200 m. Zaporę stanowi niewysoka wydma i wał ochronny. Z kolei jezioro Wolgastsee otaczają lasy. Można się w nim kąpać, a na brzegu biwakować. Po Wyspie Uznam można się poruszać rowerem – ścieżki rowerowe zawiodą turystów, gdzie tylko będą chcieli, a wypożyczalnie rowerów dostarczą sprzętu tym, którzy nie mają własnego. Atrakcją turystyczną wyspy jest transgraniczna trasa pieszo-rowerowa długości 12 km, która łączy uzdrowiskowe miejscowości Bansin, Heringsdorf, Ahlbeck po stronie niemieckiej z polskim Świnoujściem. Wyspa Uznam Wyspa Uznam – co warto zobaczyć po polskiej stronie Polską część wyspy Uznam zajmuje Świnoujście – miasto i powiat. Miasto leży na aż 44 wyspach, z czego największe to Uznam, Wolin i Karsibór; pozostałe w ogromnej większości są niezamieszkałe. Najwięcej mieszkańców Świnoujścia mieszka właśnie na wyspie Uznam (35,7 tys. spośród 41,5 tys.). Dużą część polskiej strony wyspy Uznam zajmuje Świdny Las – z przewagą sosen. Na jej południowym cyplu wyznaczony został rezerwat przyrody Karsiborskie Paprocie. Świnoujście ma 10-kilomerową plażę, z czego 3,7 km przypada na wyspę Uznam. Wody Bałtyku są tu najcieplejsze na całym polskim wybrzeżu. Oprócz kąpieli i opalania się można popłynąć w rejs do polskich i niemieckich letnisk, pływać kajakiem, jeździć rowerem czy chodzić na wyprawy wyznaczonymi szlakami albo choćby na spacer po promenadzie. Świnoujście jest miastem uzdrowiskowym. Znajdują się tu dwa ujęcia wód leczniczych i złoże borowinowe. Jest 11 sanatoriów oraz park zdrojowy o powierzchni 58 hektarów. W Świnoujściu warto zobaczyć cztery forty twierdzy Świnoujście, odwiedzić muzea - Rybołówstwa Morskiego, Obrony Wybrzeża - i wejść na jedną z najwyższych latarń morskich na świecie. W mieście jest też sporo ponadstuletnich kamienic i willi, które warto zobaczyć. Foto: Shutterstock Świnoujście Wyspa Uznam – ciekawe miejsca po niemieckiej stronie Mellenthin to miejscowość leżąca w głębi Wyspy Uznam. Słynie z zamku na wodzie – otoczoną fosą budowlę można zwiedzać, a także spędzić w niej noc. Albo, chociaż zatrzymać się w tutejszej kawiarni lub restauracji. Jest tu również średniowieczny kościół z 1330 roku – warto go zobaczyć. Z zamku słynie też Stolpe – jedna z najstarszych miejscowości na wyspie Uznam. Zamek zbudowano tu pod koniec XVI wieku. Można go zwiedzać, organizowane w nim są także imprezy kulturalne. Benz z kolei znane jest z wiatraka, który w przeszłości pełnił funkcję młyna. Znajduje się on na wzgórzu, z którego rozciąga się piękny widok. W wiatraku jest muzeum i kawiarenka. Do Peenemünde warto pojechać ze względu na znajdujące się tam pozostałości po ośrodku badań rakietowych. Miejsce to długo pozostawało tajne, odwiedzać je można od 1992 roku. W poznaniu tajemniczej historii ośrodka pomagają muzea i wystawy. Foto: Shutterstock Zamek w Stolpe, Wyspa Uznam Wyspa Uznam – warto odwiedzić niemieckie uzdrowiska Trzy położone nad Bałtykiem niewielkie sąsiadujące ze sobą miejscowości Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin to dawne cesarskie uzdrowiska. Urokliwe miejscowości są oddalone od Świnoujścia o ledwie kilka-kilkanaście kilometrów, każda z nich ma własne molo, w każdej jest plaża. Ich atutem jest nie tylko położenie, ale i architektura: wille, hotele i pensjonaty nawiązują do renesansu, baroku i klasycyzmu. Były budowane w XIX i na początku XX wieku. Zwykle zwrócone są ku Bałtykowi, niektóre mają eleganckie ogrody. Można je oglądać z zewnątrz podczas spaceru, w większości można też wynająć pokój. Również uzdrowiskowy nadbałtycki Zinnowitz prawdziwy boom przeżywał 100 lat temu. To wtedy miejscowość się rozbudowała, z tego okresu pochodzi większość hoteli, pensjonatów i willi. Jest tu molo z rzadko spotykaną atrakcją, która może spodobać się dzieciom: to podwodną gondolą zanurzająca się w Bałtyku na około 4 metry. Foto: Christian Mueller / Shutterstock Zinnowitz, Wyspa Uznam Wyspa Uznam – atrakcje dla dzieci Co jeszcze warto zobaczyć na wyspie Uznam z dzieckiem? Atrakcji dla dzieci jest tu sporo. Na liście trzeba uwzględnić Farmę Motyli w Trassenheide – to hala, w której można zobaczyć egzemplarze występujące w topikach, a nawet – przy odrobinie szczęścia – zaobserwować, jak motyl opuszcza kokon. W Ahlbeck można trafić na wystawę rzeźb z piasku – bajkowe, filmowe i inne postaci są robione z piasku przez prawdziwych mistrzów w tej dziedzinie. Do Pudagla warto jechać, żeby odwiedzić niewielki park rozrywki, w którym znajduje się wielki Guliwer – powieściowa postać jest tak duża, że nawet dorośli wejdą do jej środka bez problemu, żeby zobaczyć jej serce i inne wnętrzności. Truskawkowe Miasteczko Koserow to z kolei przetwórnia owoców, przy której znajduje się sklep i atrakcyjny plac zabaw. Można tu obserwować, jak powstaje np. dżem czy bawić się na zjeżdżalniach. cv7P. 399 131 126 214 120 237 298 94 166

polsko niemiecka wyspa na bałtyku